Ukraińska rzecznik praw człowiek powołując się na informatorów z terenów tzw. republik ludowych napisała:
"Na terytorium tzw. republik ludowych mają miejsce masowe bunty mężczyzn, przymusowo wcielanych do rosyjskiego wojska. Ci ludzie nie chcą stać się mięsem armatnim. Dlatego organizowane są protesty poborowych i ich żon przeciwko lokalnym władzom" - poinformowała Denisowa.
Ludmyła Denisowa przekazała również, że w Doniecku doszło nawet do incydentów z udziałem broni pomiędzy przymusowo werbowanymi mieszkańcami a rosyjskim żołnierzami. Zwierzchnikom Putina nie podobają się również wspomniane protesty.
"Tzw. prokuratura wojskowa Donieckiej Republiki Ludowej rozpędziła protestujących, ale to tylko zaostrzyło sytuację" - poinformowała w poście rzeczniczka.
Naświetlona przez Denisową sytuacja potwierdza, że morale wśród ludności tzw. republik ludowych są na niskim poziomie. Separatyści z Doniecka i Ługańska często wysyłani są na pierwszą linię frontu, gdzie licznie giną. Ukraiński wywiad informował wcześniej, że wielu przymusowo powołanych nie miało nigdy broni w ręku.
