Sieradzanin jest na dworcu w Charkowie. Chce dotrzeć do córki w Sumach

Dariusz Piekarczyk
Sieradzanin jest na dworcu w Charkowie. Chce dotrzeć do córki w Sumach
Sieradzanin jest na dworcu w Charkowie. Chce dotrzeć do córki w Sumach Fot. Janusz Pijanka
Mieszkający w Sieradzu i znany z ekscentrycznych zachowań Janusz Pijanka jest w samym centrum wojennej zawieruchy na Ukrainie. Przebywa na dworcu w bombardowanym przez Rosjan Charkowie i próbuje dotrzeć do miasta Sumy, gdzie mieszka jego dziewięcioletnia córeczka Nikola. Chce ją sprowadzić do Polski.

Oto jego wrażenia z piekła charkowskiego.

Od dwóch dni próbuję wydostać się z Charkowa, ale bezskutecznie. Na dworcu tłumy ludzi, nie ma już nawet kawy w darmowym bufecie, woda tylko z kranu. Udało mi się zdobyć gorącej herbaty z samowaru. Kubek plastikowy mam ze śmieci, mam też puszkę po kukurydzy. To ważne, bo czasem ktoś przywozi kawę w termosie i jeśli masz swój kubek to się załapiesz.

Jemy chleb upieczony przez jedną z kobiet. Spotkałem 94-letnią Gwiazdę. To 94-letnia Ormianka, która ma kłopoty z chodzeniem. Mam to szczęście, że skończyłem 62 lata i jestem inwalidą bo bym na dworcu nie siedział. W samym mieście totalny chaos i strach. Sklepy pozamykane, poczta, po prostu wszystko! Połączenia telefoniczne jak są to bezpłatne ale rzadko. Ludzie płaczą, już nawet nie chcą, aby ich na duchu podtrzymać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ostatnia droga Franciszka. Papież spoczął w ukochanej bazylice

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl