Oto jego wrażenia z piekła charkowskiego.
Od dwóch dni próbuję wydostać się z Charkowa, ale bezskutecznie. Na dworcu tłumy ludzi, nie ma już nawet kawy w darmowym bufecie, woda tylko z kranu. Udało mi się zdobyć gorącej herbaty z samowaru. Kubek plastikowy mam ze śmieci, mam też puszkę po kukurydzy. To ważne, bo czasem ktoś przywozi kawę w termosie i jeśli masz swój kubek to się załapiesz.
Jemy chleb upieczony przez jedną z kobiet. Spotkałem 94-letnią Gwiazdę. To 94-letnia Ormianka, która ma kłopoty z chodzeniem. Mam to szczęście, że skończyłem 62 lata i jestem inwalidą bo bym na dworcu nie siedział. W samym mieście totalny chaos i strach. Sklepy pozamykane, poczta, po prostu wszystko! Połączenia telefoniczne jak są to bezpłatne ale rzadko. Ludzie płaczą, już nawet nie chcą, aby ich na duchu podtrzymać.
