Skoki narciarskie MŚ Seefeld konkurs kobiet
Uśmiech nie schodził z twarzy Kamili, gdy po kolei podchodziła do polskich dziennikarzy. Od kamery do kamery, od mikrofonu do mikrofonu. W krótkim rękawku, tak jakby wciąż grzały ją emocje, bo wieczorny chłód stawał się coraz bardziej przenikliwy. Gdy zobaczył ją trener Marcin Bachleda - zdębiał. Kazał jej szybko iść się ubrać. Wróciła po chwili. Cały czas z tym samym uśmiechem przyklejonym do twarzy.
- Gdyby jesienią ktoś mi powiedział, że zaliczę taki występ mistrzostwach świata, to chyba bym nie uwierzyła - mówiła 17-latka z Kościeliska, choć po chwili się zreflektowała. - Chociaż może bym uwierzyła? Wiedziałam, że będziemy ciężko pracować. W tym sezonie zrobiłyśmy duży postęp, nadrobiłyśmy trochę dystansu do reszty świata.
„Zrobiłyśmy”, bo w Seefeld startowała jeszcze o rok starsza Kinga Rajda. Zawodniczka ze Szczyrku nie zakwalifikowała się jednak do finałowej serii. Została sklasyfikowana na 34. miejscu. Było z tego powodu trochę łez.
- Bo czuję niedosyt - tłumaczyła. Po skoku przyjaciółki przybiegła ją jednak wyściskać.
- Gratulowała mi, my jesteśmy strasznie ze sobą zżyte - opowiadała Kamila. - Dużo radości w tym było, mam od niej zawsze bardzo duże wsparcie, motywuje mnie każdego dnia.
Mistrzostwa nie okazały się takie straszne, jak je malują. - Ale są duże emocje. I jest stres, wiadomo - przyznawała Karpiel. - Jednak gdy tutaj przyjechałam, to pomyślałam sobie: Co może się stać? Zawody jak każde inne. Będzie dobrze.
I było. Polkom jeszcze trochę brakuje do najlepszych, choćby do złotej medalistki, dominatorki w tym sezonie Pucharu Świata Norweżki Maren Lundby czy Niemek (srebrny medal zdobyła Katharina Althaus, przegrała o 0,5 pkt) i Austriaczek (brąz dla weteranki 35-letniej Danieli Irashko-Stolz), ale ma iść ku lepszemu. Adam Małysz, dyrektor PZN, już zapowiedział nowe rozwiązania na kolejny sezon.
-Podstawowa różnica między Polską, a innymi krajami, w których skacze się na nartach polega na tym, że u nas trenuje bardzo mało dziewczyn. Dużo z nich nie wie, że w ogóle jest możliwość uprawiania tego sportu. Myślę jednak, że to też się zmieni, a następnych razem będziemy mogli wystartować w konkursie drużynowym - wybiegała w przyszłość Kamila.
Teraz przed nimi jeszcze jeden ważny start - w konkursie mieszanym. W sobotę wystartują razem z dwoma asami z kadry Stefana Horngachera. Być może nawet z samym Kamilem Stochem.
- Ja to w sumie się nawet nie zastanawiałam, z kim bym najbardziej chciała skakać - uśmiechała się Kinga. - Przekonamy się, kogo wybiorą trenerzy. Na pewno jednak ciśnienie już zeszło, nerwy będą mniejsze. Myślę, że w sobotę będę skakać już na większym luzie.
Karpiel: - Miksty to nagroda za cały sezon. Bardzo dużo pracy włożyłyśmy w to, żeby tutaj być. Ale emocje trzeba kontrolować. Podejść do tego na spokojnie, zrobić swoje i skoczyć normalnie.
Transmisje z MŚ w Seefeld w Eurosporcie i Eurosporcie Player