Śląsk Wrocław tego lata przeszedł kadrową rewolucję. Drużynę trwale opuściło ośmiu piłkarzy pierwszego zespołu: Waldemar Sobota, Róbert Pich, Matúš Putnocký, Dino Štiglec, Márk Tamás, Jakub Iskra (koniec kontraktów, a przypadku Iskry wypożyczenia), Wojciech Golla (sprzedany do węgierskiego Puskás Akadémia FC) i Fabian Piasecki (kupił go Raków Częstochowa). Do tego do rezerw przesunięty został Krzysztof Mączyński, a Szymon Lewkot odszedł na wypożyczenie do pierwszoligowego Górnika Łęczna.
Po rozstaniu ze Štiglecem i skreśleniu wracającego z wypożyczenia do Odry Opole Mateusza Maćkowiaka (poszedł na kolejne wypożyczenie, tym razem do drugoligowego Stomilu Olsztyn), trener Ivan Djurdjević na lewej obronie ma tylko Hiszpana Víctora Garcíę i nieopierzonego Oliwiera Wyparta. Ten drugi ma już 21 lat, a wciąż nie zadebiutował w ekstraklasie.
W związku z tym pojawiły się plotki, jakoby WKS wciąż szukał lewego, a także środowego obrońcy. Wprawdzie okno transferowe w Polsce jest już zamknięte, ale wciąż można pozyskiwać zawodników będących bez kontraktu. Klub twierdzi, że to fake newsy.
– Stanowczo dementuję. Nasza kadra na rundę jesienną została już zamknięta – powiedział nam Dariusz Sztylka, dyrektor sportowy Śląska Wrocław.
Włosi zapłacą za Praszelika
Kolejna plotką, powielaną zwłaszcza na Twitterze, są problemy z płatnością za Mateusza Praszelika. Przypomnijmy, że młodzieżowy reprezentant Polski w styczniu został wypożyczony przez włoski Hellas Werona z obowiązkiem wykupu za 2 mln euro. Cała zawiłość transferu polegała na uniknięciu łamania przepisów financial fair play przez Włochów.
Z dokumentów podpisanych przez obie strony wynika, że Hellas musi przelać wspomnianą kwotę, po pierwszym meczu, jaki drużyna rozegra w Serie A... w październiku. Dosyć to skomplikowane, ale Śląsk jest zabezpieczany stosownymi umowami i — jak usłyszeliśmy od osób decyzyjnych w klubie — nie ma obaw, że pieniądze nie wpłyną.
