FLESZ - Polskie parafie pomagają uchodźcom

Krzysztof Jewuła jest sołtysem Gnojnika od trzech lat, a we wsi mieszka od dekady. Gdy rozmawiamy z nim, nie kryje poruszenia. - Nie pamiętam podobnej tragedii, od kiedy jestem sołtysem - mówi.
Na temat tragicznej śmierci kobiety i jej synka rozmawiają mieszkańcy, mijający się w centrum wsi. - Szkoda dziewczyny, taka była ładna, mądra, ułożona. Znałem ją z widzenia - opowiada nam Walenty Bober. - Co zrobić, takie życie. Pan Bóg dał, Pan Bóg zabrał - wzdycha staruszek.
- Ogromna tragedia. Chodziła do klasy z moją córką w podstawówce i szkole średniej - mówi pani Bogumiła.
Makabryczne odkrycie
Ciało matki i jej dziecka znaleziono w betonowej studni o głębokości ok. 6 metrów.
- Była to studnia z betonowych kręgów, lustro wody było na poziomie około 3 metrów. Po wypompowaniu wody, wyciągnięto zwłoki matki, która miała na sobie pięciomiesięcznego synka w nosidle - relacjonuje prokurator Mieczysław Sienicki, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.
Zaznacza, że nie ujawniono żadnych okoliczności, które wskazywałyby, że do śmierci matki i dziecka przyczyniły się inne osoby. Według niego, najbardziej prawdopodobna jest hipoteza, że 37-latka sama wskoczyła do studni wraz z dzieckiem.
Wszystko wskazuje, że doszło do tego we wtorek rano. W domu przebywała wtedy tylko matka kobiety. - Gdy wstała, nie zastała jej ani dziecka, ale nie wzbudziło to jej zaniepokojenia, bo tego dnia 37-latka miała jechać z synkiem do szczepienia. Dopiero w godzinach południowych, gdy do domu wrócili mąż i brat kobiety, zaczęli dzwonić do niej, ale telefon nie odpowiadał. Wtedy zaczęli jej szukać. Zajrzeli do studni i zobaczyli zwłoki - dodaje prokurator Sienicki.
Na dnie studni znaleziono również telefon komórkowy kobiety oraz zapiski dotyczące wizyt lekarskich z dzieckiem. - Co istotne, w domu odnaleziono list napisany pismem ręcznym przez tę kobietę, w którym tłumaczy ona motywy swojego czynu. Mają one charakter osobisto-rodzinny, dlatego nie chcemy wchodzić w szczegóły - dodaje prokurator.
Rodzina o dobrej opinii
Zwłoki matki i dziecka zostały zabezpieczone do sekcji, która zostanie przeprowadzona w Zakładzie Medycyny Sądowej Collegium Medicum w Krakowie. - To tragedia rodzinna, ludzie nie wytrzymują ciśnienia psychicznego i różnych zdarzeń, jakie im los płata - podsumowuje Sienicki.
Rodzina, w której doszło do tragedii, cieszyła się dobrą opinią w środowisku. Nie była objętą policyjną procedurą Niebieskiej Karty, ani opieką pomocy społecznej. - Bardzo dobrze funkcjonowała środowisku - przyznaje Renata Krakowska, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Gnojniku.
Psycholog Marta Knapińska przyznaje, że problematyka samobójstw to niezwykle delikatna materia, dlatego warto wiedzieć, jak należy się zachować w razie kryzysowej sytuacji.
- Funkcjonuje wokół nas wiele mitów na temat samobójstw, natomiast nigdy nie należy bagatelizować sytuacji, w której ktoś zgłasza myśli samobójcze, żegna się, oddaje dawno pożyczone rzeczy, albo wprost komunikuje, że zamierza się zabić. Należy wtedy szukać pomocy w ośrodku interwencji kryzysowej, a gdy mamy silne sygnały zagrożenia życia - dzwonić pod numer 112 - mówi Marta Knapińska.
Bocheńska psycholog poleca również stronę Życie warte jest rozmowy, a dla dzieci i młodzieży telefon zaufania 116111.
- Zamek w Wiśniczu na tle Tatr, kolejne niezwykłe zdjęcie Mirosława Mroczka
- Bochnia. Przy tężni będzie informacja turystyczna, sklepik, kawiarnia i toalety
- Bochnia-Brzesko. W regionie praktycznie nie ma schronów przeciwlotniczych
- Pięcioosobowej rodzinie z Kamionnej spłonął dom. Trwa zbiórka na odbudowę zniszczeń
- Znana firma zrezygnowała z litery "Z" w swoim logo. Chcą uniknąć skojarzeń z wojną
- Raisa Nazarowa z Ukrainy mieszka w Bochni od ponad 20 lat, dziś pomaga uchodźcom