Szanse na zakończenie procesu były już dzisiaj.
Na wtorkowej rozprawie przed szczecińskim sądem, przesłuchano ostatniego świadka. Był nim policjant, który razem z oskarżonym Krzysztofem O. ścigał uciekającego samochodem Cezarego S. na ulicy Motorowej w Szczecinie. Dodatkowe przesłuchanie nic nie wniosło do sprawy. Policjant nie był w stanie na podstawie pokazanych mu zdjęć określić dokładnego miejsca w którym się wtedy znajdowali. Adwokat rodziny zmarłego mężczyzny chciał sprawdzić, czy to co uwieczniono na zdjęciach prasowych odpowiada relacji Krzysztofa O. nic jednak z tego nie wyszło.
CZYTAJ TEŻ:
Ze względu na pobyt w szpitalu matki postrzelonego mężczyzny sąd wyznaczył kolejną rozprawę na kwiecień. Wziął pod uwagę to, że matka ofiary, która jest w procesie oskarżycielem posiłkowym, chce być obecna podczas mów końcowych.
- Dlatego wyznaczymy nowy termin rozprawy - powiedziała sędzia.
Krzysztof O. nie przyszedł dziś do sądu. Jeszcze jako funkcjonariusz szczecińskiej policji, strzelił do kierowcy uciekającego na ulicy Motorowej w Szczecinie. Strzał ze służbowej broni był śmiertelny. Oskarżony twierdzi, że użył pistoletu w obronie własnej, bo Cezary S. chciał go rozjechać.
Prokuratura mu nie wierzy, a sąd bada, czy to było nieumyślne spowodowanie śmierci, czy może jednak zabójstwo.
Akt oskarżenia był dla niego miażdżący. 12 sierpnia 2016 r. przerwał patrolowanie ulic i na własną rękę zaczął szukać mężczyzny, który dwa dni wcześniej uciekł podczas kontroli drogowej (był poszukiwany, bo nie wrócił do więzienia). O zmianie planów Krzysztof O. nie powiadomił dyżurnego policji. Na widok patrolu Cezary S. ruszył w kierunku polnej drogi.
Krzysztof O. twierdzi, że zanim strzelił w kierunku kierowcy, oddał strzał ostrzegawczy. Drugi z policjantów, który kierował radiowozem został w pojeździe i nie widział momentu strzału.
Przypominamy. Czytaj więcej:
WIDEO: "Kur..., kogo bronicie?!". Bardzo nerwowo w Żydowcach. Wizja lokalna po śmiertelnym postrzale