Trzebień to jedna z większych miejscowości pod Bolesławcem, licząca ponad 1000 mieszkańców. Do grudnia 1992 roku mieszkających tam osób było znacznie więcej, a to za sprawą sporej grupy służących tutaj sowieckich żołnierzy, należących do 140. Borysowskiej Brygady Rakiet Przeciwlotniczych oraz ich rodzin zamieszkujących na osiedlu bloków.
Budynki stoją do dziś. Część z nich została odnowiona i zagospodarowana przez nowych mieszkańców, inne, które prawdopodobnie już po wyprowadzce Rosjan nie nadawały się do zasiedlenia, dziś popadły w ruinę. Zostały gołe ściany, rozkradziono wszystkie instalacje i metalowe elementy.
Radziecka baza w środku Borów Dolnośląskich
Za osiedlem, w stronę lasu, znajdują się zrujnowane obiekty koszarowe, m.in. wielkie, betonowe hangary. Jednak na tym teren bazy się nie kończy. Około 2-3 kilometrów od Trzebienia, w środku Borów Dolnośląskich, mieściły się dawnej składy broni i amunicji oraz baza paliwowa. Nieopodal znajdowała się także stacja "Karczmarka", dziś już nieistniejąca. Tory rozebrano, pozostał tylko nasyp i betonowe podkłady kolejowe. Teren leśnej bazy to kilkadziesiąt hektarów z porozrzucanymi budynkami i ruinami zabudowań. Podziemnymi schronami na amunicję i garażami. Większość tych miejsc jest niedostępna, bo została wykupiona przez osobę prywatną i ogrodzona płotem.
ZOBACZ WIĘCEJ ZDJĘĆ:
Sowiecka baza rakietowa na Dolnym Śląsku. Czy tu trzymano po...
Czy w tym miejscu rzeczywiście składowano także pociski z głowicami jądrowymi? Tak twierdzą eksploratorzy i badacze historii, którzy zapuszczają się tutaj i próbują docierać do ludzi, którzy pamiętają tamte czasy. Ponoć już w XXI wieku przyjeżdżali tutaj Rosjanie, którzy mieszkali i służyli w bazie. Czy przekazują prawdziwe informacje? Pewnie nie uda się już tego z całą pewnością wyjaśnić, podobnie jak innej historii związanej z leśnym składem amunicji.
Potężny wybuch był odczuwalny nawet w odległym Bolesławcu
Otóż w sierpniu 1987 roku na terenie bazy doszło do potężnego wybuchu. W Trzebieniu i okolicach szyby wylatywały z okien, z dachów sypały się dachówki. Wybuch był ponoć odczuwalny nawet w odległym o około 15 kilometrów Bolesławcu. Nad lasem unosił się ciemny dym. Z relacji pamiętających tamte czasy wynika, że Sowieci jeździli w stronę miejsca wybuchu na sygnale, odmówiono pomocy ze strony władz polskich i polskich służb ratunkowych, stąd oficjalnie nic na ten temat nie wiadomo. Rosjanie mówili później, że nic poważnego się nie stało, a miejscowi opowiadali o ciałach rozrzuconych po lesie... Zapewne prawda leży gdzieś pomiędzy.
Na terenie bazy w Karczmarce uwagę zwracają duże, utworzone sztucznie nasypy ziemne pomiędzy zabudowaniami. Miały one zapewne zadziałać w sytuacji, gdy dochodziło do wybuchu. Jedna przypadkowa eksplozja mogła za sobą pociągnąć kolejne...
Dziś w Trzebieniu i okolicach można trafić na eksploratorów zniszczonych zabudowań poradzieckich. Wiele z tych miejsc upodobali sobie bezdomni i imprezowicze, mnóstwo tam współczesnych śmieci. Część zabudowań została zajęta przez prywatne firmy, ale większość jest niszczona przez przyrodę i czas, nic nie wskazuje na to, by coś się miało tam wkrótce zmienić. W tym momencie jedyną możliwą decyzją byłaby ta o wyburzeniu zrujnowanych obiektów i zagospodarowaniu tego miejsca w inny sposób.
