- Nie ma najmniejszej wątpliwości, że cała ta akcja ma wymiar czysto polityczny. Mnie obciążają wyłącznie osoby, które same stoją pod poważnymi zarzutami. Nie ma tam ani jednego człowieka, który nie ma problemów z prawem - powiedział Gawłowski podczas briefingu w Sejmie.
W piątek Sejm miał w głosowaniu podjąć decyzję dotyczącą wyrażenia zgody na uchylenie immunitetu i zastosowanie tymczasowego aresztu wobec posła Gawłowskiego. W związku z zakupem apartamentu w Chorwacji, prokuratura zamierza postawić Gawłowskiemu nowe zarzuty dotyczące korupcji i prania brudnych pieniędzy. Głosowanie ostatecznie nie było potrzebne, ponieważ polityk sam zrzekł się immunitetu.
- To nie jest przypadek, że ludzie związani z PiS-em zajmują się moją sprawą. To też nie jest przypadek, że osoby, które mnie pomawiają, to wszyscy osoby związane z PiS-em - stwierdził Gawłowski.
W piątek rano pojawiły się doniesienia, że biuro Stanisława Gawłowskiego mogła przeszukiwać... żona działacza Prawa i Sprawiedliwości. Do informacji dotarł portal Onet. Dokument potwierdzający przeszukanie podpisała prokurator Prokuratury Rejonowej del. do Prokuratury Krajowej Julita Dziedzic-Bogucka, która jest żoną Zbigniewa Boguckiego, adwokata Prawa i Sprawiedliwości. W 2015 r. startował on z listy tej partii do Sejmu.
POLECAMY: