Na tym kara się nie kończy, bowiem skazany - tytułem nawiązki - będzie musiał zapłacić pobitemu Wenezuelczykowi 1 tys. zł i Tunezyjczykowi 6 tys. zł, tj. więcej niż żądała pani prokurator. Co znamienne, oskarżony ani razu nie stawił się na swoim procesie. Wyrok nie jest prawomocny.
Podczas kończących proces głosów stron prokurator Fidos podkreśliła, że czyn oskarżonego był karygodny i chuligański. Bez żadnego powodu wziął udział w pobiciu spokojnych cudzoziemców tylko z tego powodu, że jeden z nich był ze swoją polską dziewczyną. Sprawcy - było ich trzech, ale tylko jednego udało się policji pochwycić - swoje ofiary bili, kopali i obrzucili krzesłami. Broniący oskarżonego Jakub Korczyński zwrócił uwagę, że Kamil W. nie przyznał się do winy i twierdził, że był na miejscu bójki, ale nie brał w niej udziału. Przekonywał też, że z nagrań monitoringu nie wynika, aby oskarżony był jednym z bijących. Dlatego wnosił o uniewinnienie.
Do zdarzenia doszło 24 czerwca 2017 roku na ul. Piotrkowskiej w Łodzi. Marta B. i jej chłopak z Wenezueli zostali zaczepieni przez młodych mężczyzn wydziwiających, że chodzi z cudzoziemcem o ciemnej karnacji. Gdy oznajmiła, że jej partner jest z Wenezueli jeden z napastników podszedł do Wiliama A. i uderzył go pięścią w twarz. Cios był tak mocny, że napadnięty runął na chodnik. Gdy leżał nadal był bity i kopany. Z pomocą pośpieszył mu Ben K. z Tunezji, co sprawiło, że cała agresja napastników, wśród których jeden miał rękę w gipsie, skupiła się na nim. I właśnie on najbardziej ucierpiał.