W ubiegłym tygodniu eurodeputowana Zielonych Sylwia Spurek podzieliła się swoim kolejnym kontrowersyjnym pomysłem. W rozmowie z Piotrem Witwickim z Interii odnosząc się do jazdy konnej stwierdziła, że – jak to w sporcie – nie ma w niej relacji i więzi ze zwierzęciem. – Tu jest eksploatacja. Mówią o tym również same zawodniczki i zawodnicy – przekonywała.
Zapytana wprost, czy jeździectwo powinno być zakazane, odparła zdecydowanie: „tak”. Wyjaśniła przy tym, że jest przeciwko wykorzystywaniu zwierząt w jakikolwiek sposób, czy to do sportu, rozrywki, badań czy testów.
"Krzywdzące słowa"
O stanowisko Sylwii Spurek w tej sprawie serwis Interia zapytał Zarząd Polskiego Związku Jeździeckiego. W oświadczeniu PZJ uznał słowa europosłanki za krzywdzące dla miłośników koni. Jak podkreślono, mogą one wynikać jedynie z powierzchownej znajomości hippiki.
Wiceprezes Związku Marcin Kamiński zwrócił uwagę, że wyjątkowość tego sportu polega przede wszystkim na budowaniu wieloletniej relacji człowieka z koniem. - Wzajemna współpraca oparta jest na szacunku i dbałości o partnera. Znawcy koni wiedzą, że każda jazda jest zwieńczeniem wielogodzinnej opieki nad zwierzęciem – podkreślił i przypomniał, że nad dobrostanem koni czuwają weterynarze, fizjoterapeuci czy nawet dietetycy.
– Z swojej strony, jako członek władz Polskiego Związku Jeździeckiego, serdecznie zapraszam, aby pani poseł Sylwia Spurek mogła osobiście przekonać się, w jaki sposób dbamy i jak traktujemy na co dzień naszych sportowych partnerów i przyjaciół - konie. Niech spędzi z nami dzień lub więcej. Jeśli pani poseł wyrazi taką wolę, zobowiązuję się do organizacji takiego spotkania – oświadczył Kamiński.
