Rosyjska propaganda o polskich czołgach
W piątek, w związku z wizytą Mateusza Morawieckiego na Ukrainie z okazji pierwszej rocznicy rosyjskiej napaści na naszego wschodniego sąsiada, potwierdzono informację, że pierwsze polskie Leopardy dotarły na Ukrainę.
Nie trzeba było długo czekać, by rosyjskie media triumfowały w związku ze zniszczeniem polskich maszyn. Takie informacje pojawiły się już w niedzielę. Według tamtejszych mediów, rosyjska armia miała zniszczyć polskie czołgi podczas intensywnych walk pod Bachmutem.
Powielana była informacja, że Grupa Wagnera miała rzekomo zniszczyć nasz czołg pod wsią Jagodnoje, a w środku mieli znajdować się najemnicy z Polski i Niemiec. Dodatkowo wszędzie pojawiało się jedno i to samo zdjęcie.
Zdjęcie o tyle ciekawe, że... pochodzi z 2018 roku z wojny Turcji z Syrią, gdzie po stronie tureckiej występowały Leopardy.
Jewgienij Prigożyn zaprzecza fake newsom
Absurdu sytuacji dodaje fakt, że plotce o zniszczeniu polskiego czołgu zaprzeczył sam Jewgienij Prigożyn, czyli szef Grupy Wagnera, który jest jednym z pierwszych do siania propagandy i informowania o sukcesach jego grupy.
Poinformował, że grupa nie zmierzyła się jeszcze z polskimi czołgami, ponieważ te w ogóle jeszcze nie trafiły na front.
"Myśliwce PKW "Wagner" nie zniszczyły jeszcze ani jednego czołgu Leopard. Firma ma jednak informację, że sprzęt ten trafia do Chasiw Jaru, położonego niedaleko Bachmutu" - miał przekazać w oświadczeniu.
Po wiadomości Prigożyna, media zaczęły masowo usuwać tę informację.

lena