Dziś Jolanta Turczynowicz-Kieryłło jest twarzą kampanii ubiegającego się o reelekcję prezydenta Andrzeja Dudy. W swoich wystąpieniach, często apeluje o tonowanie emocji i powstrzymywanie się od hejtu.
„Ugryzła mnie na granicy omdlenia”
Jednak, jak informuje „Gazeta Wyborcza” szefowa kampanii Andrzeja Dudy, dwa lata temu sama prowadziła ostrą polityczną walkę, „roznosząc plakaty ośmieszające jednego z kandydatów” biorącego udział w wyborach samorządowych w Milanówku (woj. mazowieckie).
Gazeta przytacza relację pana Krzysztofa, który w noc poprzedzającą finał wyborów samorządowych w listopadzie 2018, miał zauważyć jak Jolanta Turczynowicz-Kieryłło roznosi ulotki uderzające w kandydata na burmistrza Piotra Remiszewskiego, łamiąc tym samym ciszę wyborczą. Obecna szefowa kampanii Dudy miała robić to podczas spaceru z synem i dwoma psami.
Z relacji mężczyzny wynika, że próbował on interweniować w sprawie, lecz gdy Turczynowicz-Kieryłło zobaczyła zbliżający się patrol policji, rzuciła się na pana Krzysztofa, gryząc go z w rękę „z siłą na granicy omdlenia”.
Jako dowód zajścia, mężczyzna opublikował zdjęcie pogryzionej do krwi ręki i leżące pod płotem porzucone ulotki.
Turczynowicz-Kieryłło : Zaatakował nas zawodowy hejter
Informacjom dziennika zaprzecza sama szefowa kampanii Andrzeja Dudy, która podkreśla, że nie roznosiła ulotek i działała w samoobronie. Twierdzi, że mężczyzna zaatakował jej 15-letniego syna, a potem ją samą zaczął wyzywać, szarpać i dusić.
- „Gazeta Wyborcza” sięgnęła dzisiaj bruku. Stanęła po stronie damskiego boksera przeciwko matce broniącej dziecko. Ukryła opinie lekarskie, że sprawca mnie dusił. Zataiła, że zaatakował nas zawodowy hejter, opisywany w mediach ogólnopolskich – napisała na Facebooku Jolanta Turczynowicz-Kieryłło.
Dodała, że „ci, którzy przeżyli hejt, często się wstydzą, chcą o tym zapomnieć, cierpią w samotności”. - Jego skutki są straszne. Nie ma zgody na hejt! Hejt rodzi przemoc. Ja też doświadczyłam takiej agresji - skomentowała publikację.
Swój wpis opatrzyła policyjnym opis zdarzenia i swoją obdukcją.
Z kolei we pisie na Twitterze, stwierdziła, że dziennik stanął „po stronie przemocy przeciwko kobiecie”.
Wzajemne naruszenie nietykalności
Ostatecznie zdarzenie zakwalifikowano jako wzajemne naruszenie nietykalności cielesnej. Uczestnicy uzyskali obdukcje lekarskie, dokumentujące skutki starcia. Sprawa znalazła się w prokuraturze, ta jednak umorzyła postępowanie, stwierdzając, że „brak jest interesu społecznego w ściganiu z urzędu”.
CZYTAJ TAKŻE: DudaBus znowu w trasie. Jaka będzie kampania Andrzeja Dudy?
