Szokująca tajemnica sprzed lat. Policjanci rozwikłali zagadkę zaginięcia 65-latka z Oleśnicy
To historia, o jakich zwykle czyta się w powieściach kryminalnych, albo ogląda w serialach. W fikcji śledczy przez 600 stron, albo kilka sezonów, szukają dowodów. Tym razem prawdziwe życie potoczyło się dokładnie tak samo, z tym tylko wyjątkiem, że gdy już kryminalni złapali trop, wszystko potoczyło się błyskawicznie.
Mężczyzna z Oleśnicy zaginął w 2017 roku
Sprawa zaczęła się od zaginięcia samotnie mieszkającego starszego człowieka.
Pod koniec września 2017 roku zaginął 65-letni mieszkaniec Oleśnicy w powiecie staszowskim. Mężczyzna mieszkał sam, ale gdy jego bliscy nie byli w stanie się z nim skontaktować, zaczęli go szukać na własną rękę. Kiedy to nie przyniosło rezultatu, zgłosili jego zaginięcie policji. Martwili się, bo mężczyzna miał problemy z poruszaniem, a nie zdarzało mu się, by znikał bez słowa na kilka dni.
Poszukiwania zakrojone na szeroką skalę, ani apele w mediach nie przyniosły jednak rezultatu. Wszystko się zmieniło w ubiegłym tygodniu, kiedy to kryminalni natrafili na obiecujący trop.
- Policjanci ustalili, że to nie było zaginięcie. We wrześniu 2017 roku mężczyzna został potrącony przez samochód: uderzył go land rover prowadzony przez 49-letniego mężczyznę – opisuje aspirant Joanna Szczepaniak, rzecznik prasowy komendanta powiatowego policji w Staszowie. - Kierowca i 48-letni pasażer postanowili zataić zdarzenie. Jak wynika z dotychczasowych ustaleń, potrąconego pieszego wsadzili do pojazdu i wywieźli. Tam zakopali ciało zaginionego.
Zatrzymania i zarzuty
Teraz, po latach, policjanci w związku ze sprawą zatrzymali dwie osoby. 56-letni dziś mężczyzna, podejrzany o to, że wówczas prowadził land rovera, został zatrzymany na terenie powiatu staszowskiego.
- Odpowie za kierowanie pojazdem mechanicznym w ruchu lądowym wbrew sądowemu zakazowi, spowodowanie wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym i ucieczkę z miejsca zdarzenia oraz znieważenie zwłok, za co grozić może mu kara do 12 lat pozbawienia wolności – dodaje policjantka.
Drugiego mężczyznę policjanci zatrzymali w Częstochowie. Podejrzewają, że w dniu dramatu był pasażerem land rovera. Dziś ma 55 lat i usłyszał zarzut znieważenia zwłok i poplecznictwa, a za to grozić może do pięciu lat pozbawienia wolności.
Decyzją Sądu Rejonowego w Staszowie obaj mężczyźni zostali aresztowani na trzy miesiące.
Gdzie jest grób?
Wciąż jest w tej sprawie bardzo ważne pytanie, na które policjanci usilnie starają się znaleźć odpowiedź. Gdzie są zwłoki 65-latka? Wiadomo, że został wywieziony do lasu i zakopany. W którym dokładnie miejscu? Kryminalni sprawdzają kolejne informacje i próbują odnaleźć grób.