- Policję zawiadomił w piątek znajomy 36-latka. Zaniepokojony nieobecnością kolegi w domu, poszedł do znajdującej się niedaleko komórki, gdzie ten często przebywał. Było tam zapalone światło, jednak drzwi były zamknięte. Udało mu się dostać do środka, gdzie zastał zwłoki. Mimo włączonego grzejnika elektrycznego nie doszło do pożaru – mówi Ewa Czyż z chełmskiej policji.
Przybyły na miejsce prokurator zarządził sekcję zwłok i wykluczył udział osób trzecich. Przypuszcza się, że zgon mógł nastąpić w wyniku zaczadzenia.
- Wykonujemy niezbędne czynności. Mężczyzna prawdopodobnie był pod wpływem alkoholu. Być może z tego powodu stracił przytomność i osunął się na grzejnik, który nadpalił mu twarz. Wyniki sekcji zwłok nie są jeszcze znane – tłumaczy Lech Wieczerza, szef chełmskiej prokuratury.