Zacumowany w toskańskim miasteczku Marina di Carrara superjacht "Szeherezada" wyceniany jest na 700 milionów dolarów. Ma dwa pokłady dla helikopterów oraz zaawansowane systemy satelitarne ukryte w kopułach. Wewnątrz mieści basen z wysuwaną pokrywą, którą można zamienić w parkiet taneczny. Jest też w pełni wyposażona siłownia i pozłacane łazienki.
Do kogo należy? Tego nie wiadomo. Właściciel postanowił zachować anonimowość. Wobec podejrzeń, że jednostka może należeć do osoby objętej sankcjami w związku z inwazją Rosji na Ukrainę, włoska policja rozpoczęła dochodzenie. Według spekulacji amerykańskiego "The New York Times" jacht może należeć do któregoś z bliskowschodnich lub rosyjskich miliarderów, a być może nawet do samego Władimira Putina.
Kapitan statku, Brytyjczyk Guy Bennett-Pearce, zaprzeczył w rozmowie z "NYT", jakoby Putin był właścicielem lub kiedykolwiek gościł na jachcie. "Nigdy go nie widziałem. Nigdy go nie spotkałem" - powiedział Bennett-Pearce i dodał, że właściciel jednostki nie znajduje się na żadnej liście sankcyjnej. Zarazem nie wykluczył, że osoba, do której należy "Szeherezada", może być Rosjaninem. Odmówił jednak podania jakichkolwiek informacji o właścicielu powołując się na umowę o zachowaniu poufności.
Włoska policja weszła na pokład statku w piątek i zbadała niektóre dokumenty dotyczące statku. Według informacji "NYT" w śledztwo zaangażowana jest nie tylko lokalna policja. Dochodzenie prowadzone jest także pod kątem finansowym.
Włoskie służby zażądały i otrzymały od kapitana statku także dokumenty ujawniające właściciela jednostki. Według Bennetta-Pearce'a może to w końcu zakończy spekulacje dotyczące tego jachtu.
