W 2016 roku „Lelek” opuścił wrocławskie więzienie. Odsiedział niemal cały 15-letni wyrok za kierowanie zbrojna grupą przestępczą. Zamieszkał we Wrocławiu. Szybko pojawiły się informacje jakoby był zaangażowany w podatkowe przestępstwa. Współpracować miał z byłym wrocławskim adwokatem Krzysztofem S.
W piątek rano funkcjonariusze CBŚP zatrzymali „Lelka” czyli Jacka B., jego syna Kamila i Tomasza D. W akcji oprócz policjantów uczestniczyli też funkcjonariusze Krajowej Administracji Skarbowej. Śledztwo – już od ubiegłego roku – prowadzi wrocławski wydział Prokuratury Krajowej.
Zdaniem prokuratury istnieją dowody, że zarządzana m.in. przez „Lelka” szajka oszukiwała na podatku VAT. Zorganizowano sieć fikcyjnych firm, które - również fikcyjnie - kupowały i sprzedawały sobie nawzajem śrutę sojową. Od „Lelka” miały pochodzić pieniądze, które były konieczne by rozpocząć całą operację. On też – czytamy w komunikacie CBŚP – miał być mózgiem przedsięwzięcia.
TU WIĘCEJ o zatrzymaniu "Lelka"
Jego syn Kamil B. miał „czuwać” nad sprawną działalnością grupy, natomiast Tomasz D. zajmował się ochroną i windykacją „wierzytelności” – twierdzą dziś prokuratorzy i policjanci. W czasie przeszukań, przy okazji piątkowej akcji, zabezpieczono 160 tysięcy złotych w gotówce i majątek wart 25 tysięcy złotych.
W śledztwie, w którym w ostatnich dniach zatrzymano i aresztowano legendarnego gangstera, podejrzanych jest już siedemnaście osób. W styczniu do aresztu trafił były mecenas Krzysztof S. Kilka miesięcy temu zwolniony decyzją Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu. Łącznie wszystkim podejrzanym w tej sprawie przedstawiono 64 zarzuty popełnienia przestępstw.
Kilkanaście lat temu o „Lelku” pisały media z całej Polski. Wymieniany był w gronie liderów zorganizowanej przestępczości w Polsce. Głośno było przede wszystkim o jego wojnie z konkurencyjną grupą przestępczą ze Zgorzelca i okolic, kierowaną przez Zbigniewa M. „Caringtona”.
OPOWIEŚĆ o wojnie gangów na pograniczu
„Lelek” miał blisko współpracować z polskimi mafiosami z pierwszym stron gazet takimi jak - nieżyjący już dziś - „Nikoś” czyli Nikodem S. z Wybrzeża. W aktach sprawy, za którą „Lelek” przesiedział piętnaście lat, jest opis urodzinowej imprezy. Jacek B. zorganizował ją w wynajętej sali restauracyjnej. „Nikoś” był jednym z honorowych gości. Jubilatowi uroczyście wręczono prezent – dwa japońskie miecze na specjalnym ozdobnym stelażu.
W 1998 roku na pograniczu wybuchła krwawa wojna. Nie wszystkie zdarzenia z tamtych czasów zostały wyjaśnione. Nie wszystkie ofiary tej wojny zostały odnalezione. Do dziś krążą opowieści o zwłokach ofiar mafijnych porachunków, które odkopywano, żeby przewieźć i zakopać w inne miejsce, tak by policja ich nie znalazła.
ZOBACZ TEŻ:
Gigantyczna kolejka po wejściówkę na spotkanie z Olgą Tokarczuk
Zobacz także
- Biedronka po remoncie otwarta. Z samoobsługowymi kasami
- Tak będą wyglądać Mieszkania Plus pod Wrocławiem
- Bunt we wrocławskim MPK. Chodzi o pieniądze i... buspas
- Wrocław: Rajdowiec zamordował taksówkarza. Już jest wolny
- Profesor: "Buspas skraca życie". Nie trujcie wrocławian!
- Tak zatrzymywano wrocławskiego gangstera [FILM, ZDJĘCIA]
