Mężczyzna po wizycie na siłowni źle sie poczuł. Odczuwał drętwienie w dłoniach oraz bóle mięśni. Udał się na oddział opieki całodobowej w szpitalu im. Edwarda Szczeklika w Tarnowie. Lekarka wykonała badanie EKG, które jednak nie wykazało nic niepokojącego. 37-latek został wypisany do domu. Chwilę później, kiedy był jeszcze na szpitalnym parkingu, stracił jednak przytomność. Jak się okazało miał rozległy zawał, w efekcie którego - mimo podjętych szybko czynności ratowniczych - jego życia nie udało się uratować.
Postępowanie w sprawie nagłej śmierci 37-latka wszczęła Prokuratura Rejonowa w Krakowie. Śledczy przesłuchali świadków, przeanalizowali dokumentację medyczną oraz poprosili o opinię biegłego. Ten stwierdził, że wymagane procedury zostały spełnione i nie doszło do błędu lekarskiego. W efekcie śledztwo zostało umorzone.
Bliscy zmarłego mężczyzny zaskarżyli tę decyzję do sądu. Domagali się wznowienia postepowania argumentując m.in. że 37-latek udając się do lekarza po pomoc miał wiele objawów przedzawałowych, które - ich zdaniem - w szpitalu zbagatelizowano.
Sąd jednak nie podzielił wątpliwości rodziny mieszkańca Koszyc i utrzymał w mocy decyzję prokuratury o umorzeniu śledztwa w sprawie jego śmierci.
- Decyzja sądu wyczerpuje możliwości odwoławcze.Niemniej jednak, jeśli pojawią się nowe okoliczności w sprawie, nic nie stoi nas przeszkodzie, aby prokuratura wznowiła postępowanie - tłumaczy Tomasz Kozioł, rzecznik prasowy tarnowskiego sądu.
FLESZ: Co zabija Polaków?
