Tatry Słowackie. Polacy utknęli po ciemku w górach. Nie mieli latarek, ani ciepłego ubrania

Łukasz Bobek
Wyprawa ratunkowa po Polaków zakończyła się o godzinie 4 nad ranem
Wyprawa ratunkowa po Polaków zakończyła się o godzinie 4 nad ranem Horska Zachranna Służba
Wyszli zbyt późno w góry, nie mieli ciepłych ubrań, a zamiast latarki - telefon komórkowy ze słabo naładowaną baterią. Tak wybrała się w Tatry Słowackie para polskich turystów. Ich wyprawa skończyła się nocną interwencją ratowników Horskiej Zachrannej Służby ze Słowacji.

FLESZ - Polacy za biedni by jeść eko

Turyści zagubili się w górach i wezwali pomoc w poniedziałek wieczorem. 39 i 32-letni wędrowcy - para z Polski - wyszli z Łysej Polany w góry z zamiarem dotarcia do schroniska Zbójnicka Chata po słowackiej stronie. Wyszli jednak późno. W rejonie Polskiego Grzebienia w Tatrach wysokich byli już na tyle wyczerpani wędrówką, że zaalarmowali Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowego. Z uwagi na fakt, że turyści znajdowali się już po słowackiej stronie, TOPR przekierował sprawę do Horskiej Zachrannejj Służby.

Na pomoc Polakom ruszyli słowaccy ratownicy. W góry poszło czterech ratowników. Gdy dotarli na miejsce okazało się, że turyści byli kompletnie nieprzygotowani do wyprawy w góry. - Nie mieli źródła światła, mieli tylko jeden telefon komórkowy z minimalnie naładowaną baterią, nie mieli wystarczająco ciepłej odzieży, a przede wszystkim nie oceniali swojej siły fizycznej i byli wyczerpani - ocenili słowaccy ratownicy. Na dodatek tej nocy w górach temperatura spadła niemal do zera stopni. Turyści byli mocno wyczerpani i z lekką hipotermią. Zostali przez ratowników ogrzani i sprowadzeni na dół - do Domu Śląskiego, skąd samochodem zostali zwiezieni do Starego Smokowca.

Wyprawa po niefrasobliwych Polaków zakończyła się o 4 nad ranem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ostatnia droga Franciszka. Papież spoczął w ukochanej bazylice

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl