To historia w którą naprawdę ciężko uwierzyć. Wszystkiemu winna jest bardzo wczesna decyzja Anny Kiesenhofer o tym, by rozpocząć ucieczkę przed innymi zawodniczkami. Austriaczka przez praktycznie cały wyścig utrzymywała przewagę nad grupą pościgową i została mistrzynią olimpijską.
Jeszcze w trakcie wyścigu eksperci i komentatorzy zwracali uwagę, że peleton nie spieszy się do tego, by zacząć poważnie gonić Kiesenhofer. Jak się okazało, kolarki... nie wiedziały, że przed nimi jedzie jeszcze jedna rywalka. Miały nie zarejestrować momentu, w którym Austriaczka rozpoczęła ucieczkę, więc w spokoju czekały z rozstrzygnięciem wyścigu między sobą.
Kiedy więc Annemiek van Vleuten rozpoczęła swoją ucieczkę i wpadła na metę, uniosła ręce w geście tryumfu. Była przekonana, że właśnie zdobyła złoty medal w Tokio. Również rywalki, które próbowały ją dogonić, sądziły, że to właśnie Holenderka została mistrzynią olimpijską.
Kiedy więc poinformowano van Vleuten, że Anna Kiesenhofer dotarła na metę minutę przed nią i to ona wygrała, Holenderka była zdruzgotana.
