Koronakryzys. Które branże najszybciej odbiją się od dna?
FLESZ - Koronawirus w Polsce. Zachowajmy czujność i zdrowy rozsądek
Zniesienie limitów klientów mogących jednocześnie przebywać w sklepach i restauracjach to dobra wiadomość dla handlu i gastronomii, ale nie oznacza wcale, że z dnia na dzień wszystko będzie wyglądać „jak dawniej”, czyli jeszcze na początku marca.
Po pierwsze – z powodu głębokiej zapaści finansowej wielu firm, redukcji zatrudnienia i cięcia płac, w kieszeniach Polaków jest znacznie mniej pieniędzy na zakupy i bywanie w lokalach. Bezrobocie wzrosło w kwietniu skokowo, w maju wynik może być jeszcze gorszy, większość ekonomistów spodziewa się, że w drugą połowę roku wejdziemy z blisko milionem nowych bezrobotnych, choć optymiści/realiści mają nadzieję, że ów szok zamortyzuje… brak Ukraińców. Przed pandemią pracowało u nas milion przybyszy ze Wschodu, po jej wybuchu wielu wyjechało. Niektórzy twierdzą, że ich miejsce mogliby zająć Polacy, którzy utracili robotę z powodu koronawirusa. Nie jest to jednak takie proste: rodacy od lat nie palą się do pracy w rolnictwie (np. przy zbiorach owoców), ani w budownictwie i raczej się to błyskawicznie nie zmieni. Równocześnie aż jedna trzecia firm w różnym stopniu zredukowała swym pracownikom wynagrodzenia i stan ten potrwa co najmniej do końca lipca.
Odmrażanie gospodarki a obostrzenia
Po drugie – na dłużej pozostanie z nami wiele restrykcji, z nakazem zachowania dystansu na czele. To dość brutalnie obniża potencjalne przychody w modelach biznesowych opartych na masowym uczestnictwie / masowej obecności ludzi w jednym miejscu. I takich jest wiele.
Po trzecie – jeszcze dłużej pozostanie z nami strach, zwłaszcza że epidemia w Polsce nie wygasła. Słynne wypłaszczanie krzywej zachorowań trwa w Polsce i trwa, a przyszłość – zdaniem wielu uznanych epidemiologów – wcale nie jest jasna i różowa… Część fachowców ostrzega wręcz, że luzowanie obostrzeń wprowadzono przedwcześnie, co prosi się o „zemstę COVID” - gwałtowny wzrost zachorowań - w niedalekiej przyszłości. A wtedy nawet bez powrotu do odgórnych restrykcji część biznesów się wywróci lub nie dopnie.
Wiele czynników wpływa zatem na działalność większości zamrożonych wcześniej branż i sprawia, że odbicie z dołka nie będzie przeważnie gwałtowne, lecz trochę (lub więcej niż trochę) potrwa.
W naszym roboczym zestawieniu, stworzonym na gorąco po wystąpieniu premiera i ministra zdrowia, przedstawiamy prognozy dla branż, w których odrabianie strat (pod pewnymi warunkami) powinno nastąpić najszybciej.
