Tragedia na Bałutach w Łodzi. Dziecko wypadło z okna wieżowca. Rodzice zostali zatrzymani

AG
Policjanci pod nadzorem prokuratora wyjaśniają okoliczności tragicznego wypadku, do którego doszło w sobotę, 23 marca. Z okna wieżowca na ulicy Boya-Żeleńskiego w Łodzi wypadł 18-miesięczny chłopiec. Dziecko zmarło w szpitalu. Prokuratura zatrzymała jego rodziców.
Policjanci pod nadzorem prokuratora wyjaśniają okoliczności tragicznego wypadku, do którego doszło w sobotę, 23 marca. Z okna wieżowca na ulicy Boya-Żeleńskiego w Łodzi wypadł 18-miesięczny chłopiec. Dziecko zmarło w szpitalu. Prokuratura zatrzymała jego rodziców.
Policjanci pod nadzorem prokuratora wyjaśniają okoliczności tragicznego wypadku, do którego doszło w sobotę, 23 marca. Z okna wieżowca na ulicy Boya-Żeleńskiego w Łodzi wypadł 18-miesięczny chłopiec. Dziecko zmarło w szpitalu. Prokuratura zatrzymała jego rodziców.

Do tragicznego wypadku doszło przed godziną 11 w sobotę. Z okna mieszkania na 6 piętrze budynku przy ul. Boya-Żeleńskiego w Łodzi wypadł 18-miesięczny chłopiec. Dziecko było w tym czasie pod opieką obojga rodziców. Łódzka policja podaje, że pierwszej pomocy udzielały chłopcu przypadkowe osoby, które zareagowały na sytuację.

- Patrol policji na miejscu pojawił się już po 6 minutach. Funkcjonariusze podjęli reanimację dziecka. Dalsze czynności prowadził już przybyły na miejsce personel medyczny. Niestety, mimo udzielonej pomocy chłopiec zmarł - informuje mł. insp. Joanna Kącka z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.

Dziecko wypadło z okna. "Nikt nie renimował chłopca"

Karetka pogotowia z lekarzem na miejsce wypadku dojechała o godz. 11.12. - Członkowie zespołu zastali na miejscu funkcjonariuszy policji oraz świadków zdarzenia. Leżący na ziemi chłopiec nie wykazywał czynności życiowych. Znajdował się w stanie nagłego zatrzymania krążenia. Mimo to, w chwili dotarcia zespołu ratownictwa medycznego, nikt z obecnych osób nie prowadził jakichkolwiek czynności resuscytacyjnych. Czynności te zostały podjęte przez przybyły na miejsce personel medyczny - mówi Adam Stępka, rzecznik łódzkiego pogotowia.

Co ważne relacja rzecznika pogotowia nie określa, czy policjanci w ogóle przeprowadzili akcję reanimacyjną, wynika z niej – jak mówi Adam Stępka, że nie robili tego wtedy, gdy przyjechała karetka.

Obecny na miejscu lekarz ocenił stan dziecka jako ciężki, miał uraz wielonarządowy. Z uwagi na zatrzymanie krążenia i niewielką odległość do szpitala dziecięcego im. Konopnickiej, podjęto decyzję o transporcie chłopca w trakcie czynności resuscytacyjnych. - Prowadząc uciśnięcia klatki piersiowej oraz wentylację zastępczą przetransportowano chłopca do szpitala, gdzie dziecko przekazano o godzinie 11:25 - dodaje Stępka.

Dziecko wypadło z okna. Rodzice byli w domu

Jak wynika ze wstępnych ustaleń, gdy doszło do wypadku, 30-letni rodzice dziecka byli domu. Tata chłopca przebywał w łazience, a mama zasnęła po nocnej zmianie w pracy. Oboje byli trzeźwi. Policja podaje, że prawdopodobnie chłopiec wspiął się na parapet po stojącej obok kanapie.

Policjanci pod nadzorem prokuratora wyjaśniają okoliczności tragicznego wypadku, do którego doszło w sobotę, 23 marca. Z okna wieżowca na ulicy Boya-Żeleńskiego
Policjanci pod nadzorem prokuratora wyjaśniają okoliczności tragicznego wypadku, do którego doszło w sobotę, 23 marca. Z okna wieżowca na ulicy Boya-Żeleńskiego w Łodzi wypadł 18-miesięczny chłopiec. Dziecko zmarło w szpitalu. Prokuratura zatrzymała jego rodziców.

Rodzicom zapewniono pomoc psychologiczną. Prokuratura podaje, że zostali zatrzymani do czasy wyjaśnienia sprawy. Na dzisiaj, 24 marca, zaplanowano kolejne czynności. Oprócz rodziców przesłuchany ma zostać także świadek tego tragicznego wypadku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Tragedia na Bałutach w Łodzi. Dziecko wypadło z okna wieżowca. Rodzice zostali zatrzymani - Dziennik Łódzki

Komentarze 17

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
jako dziecko pijany ćpun mnie potrącił tez nie daleko , na karetke czekałam 1.30h żeby mnie podwieźli 500 metrow
G
Gość
Same kłamstwa ! Pan który podszedł pietwszy pomagał chłopcu i dzwonił i wykonywał polecenia z 112. Pilicja reanimowała go a że pogotowie jechało tak długo to co teraz mają mówić. Współczuję rodzicom, ja bym się nie pozbierała po takiej tragedii...
A
Aleksandra
Na samą myśl chce mi się płakać.
Mam 7 miesięcznego synka i tak działa mi to mocno na wyobraźnię.. nie wiem czy bym przeżyła coś takiego. Myślę, że gdybym znalazła się na miejscu tych rodziców - JA poszłabym za dzieckiem. Mam nadzieję, że oni będą silniejsi.
G
Gość
Mieszkam na 8pietrze i też mam małe dziecko... Każda klamka w oknie ma zamek otwierany kluczykiem... Pewne rzeczy trzeba przewidywać wcześniej... Wyrazy współczucia dla rodziców....
G
Gość
Okna od mieszkania były pozamykane, a dziecko samo wdrapalo się na lozko i parapet po czym otworzyło któreś z min...
g
gosc
Podsumowując, dostarczenie dziecka w stanie w którym liczyły się minuty albo i sekundy, do szpitala oddalonego od miejsca wypadku o jakieś 300-400 metrów, zajęło służbom mniej więcej 30 minut. System działa...
G
Gość
Byłam w okolicy tuż po tym strasznym wypadku... Mieszkałam w tej okolicy długie lata, tam jest sam beton wiec szanse przeżycia byly niestety nikłe do tego taka wysokość nie można nikogo oceniać bo taka sytuacja mogla spotkać każdego... Sama jestem mama 12 miesięcznej dziewczynki zaraz wracam do pracy również na dyżury grubo się jednak w tym momencie nad tym zastanowię... Łącze się z rodzicami w bólu i życzę dużo siły
G
Gość
Bardzo współczuję Rodzicom ,ale ....jak w domu jest małe dziecko to okna się NIE (!!!) otwiera na oścież...NIGDY....drzwi na balkon także , nawet latem jak jest upał.Dzieci to takie żywe iskierki i trudno je upolować....
a
aassdd77
bardzo proszę o pomoc

pomagam.pl/andrzejkulis
G
Gość
Znowu stek kłamstw w wykonaniu łódzkich służb - jedni zaprzeczaj drugim i oskarżają się na wzajem. Chyba tylko prokuratura (ale nie łódzka) może wyjaśnić co się tam naprawdę działo, ci co kłamią aby ukryć własną kryminalna niekompetencje powinni być surowo ukarani.
Ś
Świadek
Chłopiec oddychał i krztusił się wymiocinami, mężczyzna który przy nim byl, trzymal mu język i wykonywał telefoniczne polecenia ratownika.
J
Jakub
Szkoda że chłopca nie zaczął reanimować człowiek, który jako pierwszy go zauważył :/.
Ś
Świadek
Pan Adam Stępka, mija się z prawdą. Resuscytacja była prowadzona na przez policjantów 2 krotnie do przywrócenia akcji serca. Karetka pojawiła się ok. 25min. od zgłoszenia. O 11.25 jaretka stała jeszcze na niejscu wypadku.
a
abc
barnaba, to d*ebil. Uzasadnienie w jego wypowiedzi
b
barnaba
Przecież to śmierć na miejscu. Zwłoki mieli reanimować????
Wróć na i.pl Portal i.pl