Do tragedii doszło w czwartek, 24 listopada. Jak informuje Komenda Wojewódzka Państwowej Straży Pożarnej, na lotnisku w Przylepie rozbił się cywilny samolot piper navajo. To taksówka powietrzna, zabierająca na pokład od dwóch do kilkunastu osób.
Świadek zdarzenia opowiadał, że samolot wystartował, wzniósł się w powietrze i po chwili runął. Maszyna musiała uderzyć przodem w płytę lotniska. Przód samolotu jest zmiażdżony. Silniki oderwały się od skrzydeł.
- Zgłoszenie o wypadku lotniczym na pasie startowym lotniska w Przylepie dostaliśmy około godziny 12.00 - mówi mł. bryg. mgr Ryszard Gura, oficer prasowy Komendy Miejskiej PSP w Zielonej Górze. Dodaje, że po wypadku samolot nie uległ zapaleniu. - W maszynie była tylko jedna osoba, pilot. Działania strażaków polegają na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia, przepompowujemy też paliwo, które zaczęło wyciekać z rozbitej maszyny - mówi R. Gura.
Jak poinformowała nas nadkom. Małgorzata Stanisławska, rzeczniczka zielonogórskiej policji, ofiarą wypadku jest pilot z Przylepu.
Na miejsce przyjechał prokurator. Dopiero gdy zakończy pracę, z wraku zostanie wydobyte ciało. Sprawę zbada też Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych.
Katastrofę zbada Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych.
(źródło: TVN24/x-news)
Tego samego dnia, 24 listopada, pracownicy lotniska w Babimoście informowali, że z powodu gęstej mgły już drugi dzień z rzędu z lotniska nie startuje żaden samolot. "U nas przysłowiowe "mleko". Mgła paraliżuje lotniska w całej Polsce, w tym w Warszawie i w Babimoście. Dlatego nie było możliwości wykonania wczorajszego wieczornego lotu SprintAir z Warszawy i dzisiejszego porannego z Babimostu. Część podróżnych zdecydowała się na transport busem. W ciągu dnia i wieczorem pogoda ma się poprawić, ale nie ma pewności czy będzie można latać..." - mogliśmy przeczytać w komunikacie, zamieszczonym przez port lotniczy Babimost na facebooku.
Czy mgła mogła być przyczyną tragedii w Przylepie? Ustali to dochodzenie.
Osoba, która zginęła w katastrofie lotniczej, prowadzi firmę taksówki powietrzne. - Leciał do Eisenhuttenstadt w Niemczech, gdzie miał w hangarze zostawić samolot na okres zimowy - mówi prokurator Zbigniew Fąfera, rzecznik zielonogórskiej prokuratury okręgowej.