Piotr M. 6 stycznia 2014 r. pił alkohol w pracy. Tramwaj, który prowadził, przejechał przez skrzyżowanie na czerwonym świetle. Zginęły trzy osoby, a sąd skazał go na 13,5 roku więzienia. Od tygodnia Piotr M. cieszy się wolnością. Nowa opinia biegłego dała mu zwolnienie z aresztu. Wyszedł w minioną środę.
Tragedia na Piotrkowskiej. Pijany motorniczy wjechał na czerwonym. 2 osoby zginęły [ZDJĘCIA+FILM]
Prokuratura podtrzymuje swoje stanowisko. - Dzisiaj składamy zażalenie na decyzję sądu o uchyleniu aresztu, bo nie zgadzamy się z nią - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi. Tymczasem opinia biegłego z zakresu toksykologii i neurologii jest zaskakująca. Piotr M. mógł stracić przytomność, prowadząc tramwaj, nie z powodu upojenia alkoholem, ale... astmy. Tezę tę potwierdzi lub wykluczy opinia pulmonologa. Wiadomo, że motorniczy był pijany. Jednak czy jest winny spowodowania śmiertelnego wypadku? Na to pytanie będzie musiał w maju odpowiedzieć Sąd Okręgowy w Łodzi.
Motorniczy, który 6 stycznia 2014 r. zabił na Piotrkowskiej trzy kobiety, wyszedł na wolność. Został wypuszczony z aresztu śledczego po tym, jak sąd zapoznał się z nową opinią biegłego toksykologa i neurologa. Według tej opinii bezpośrednią przyczyną wypadku nie był alkohol, a... choroba oskarżonego Piotra M.
Tragedia na Piotrkowskiej. Zobacz, jak doszło do wypadku [FILM Z MONITORINGU]
Tragedia na Piotrkowskiej. Pijany motorniczy wjechał na czer...
Przypomnijmy. W święto Trzech Króli 34-letni wówczas Piotr M. prowadził tramwaj linii 16. Jechał ul. Piotrkowską w stronę al. Mickiewicza. Nie zatrzymał tramwaju na przystanku przy ul. Brzeźnej, tylko przejechał przez skrzyżowanie na czerwonym świetle. W tym samym czasie przez przejście dla pieszych przechodziły trzy starsze kobiety. W zderzeniu z rozpędzonym tramwajem nie miały szans. Dwie zginęły na miejscu, trzecia zmarła w szpitalu.
Tragedia na Piotrkowskiej. Nie żyje trzecia ofiara pijanego motorniczego
Okazało się, że motorniczy zasnął przed przystankiem i dlatego nie zatrzymał tramwaju. Po badaniu alkomatem przyczyna tragedii stała się jasna. Mężczyzna miał w organizmie blisko 1,3 promila alkoholu. Motorniczy twierdził, że nie pamięta przebiegu zdarzenia.
- Mój klient został przez wszystkich skazany w chwili, gdy został zbadany alkomatem - mówił w mowie końcowej mec. Paweł Kozanecki, pełnomocnik Piotra M.
Faktem jest, że nawet obrona oskarżonego nie kwestionuje zarzutu jazdy pod wpływem alkoholu. Za ten czyn Piotrowi M. została wymierzona kara dwóch lat więzienia. I od tego wyroku nie odwołała się ani prokuratura, ani obrona. Mecenas wniósł natomiast apelację w stosunku do dwóch pozostałych zarzutów: spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Jego zdaniem opinia biegłego potwierdza tylko wcześniejszą relację oskarżonego o chwilowych omdleniach.
Tragedia na Piotrkowskiej. Motorniczy, który po pijanemu zabił 3 osoby, stanął przed sądem [ZDJĘCIA]
- Zaskarżyłem wyrok, kwestionując winę co do zarzutu spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym pod wpływem alkoholu - mówi mec. Paweł Kozanecki.
Sąd z urzędu dopuścił dwa dowody w postaci opinii biegłych: pulmonologa i toksykologa. Przy czym opinia toksykologiczna została rozszerzona również o badanie i ocenę neurologiczną. Zadaniem biegłych była ocena, czy oskarżony w chwili zdarzenia cierpiał na astmę i czy mogła ona doprowadzić do chwilowej utraty przytomności. Biegli mieli też dać odpowiedź na pytanie, czy alkohol mógł u oskarżonego spowodować chwilowe omdlenie i „dziurę w pamięci”.
- Już w toku postępowania zgłaszał, że miał tego typu omdlenia. W szpitalu więziennym na Kraszewskiego lekarze w trakcie obserwacji stwierdzili, że nie stwierdzają u M. jakichkolwiek schorzeń mogących powodować utratę przytomności. Zakwestionowali także, aby oskarżony zemdlał w dniu zdarzenia - mówi adwokat motorniczego.
Biegły z zakresu toksykologii i neurologii nie miał wątpliwości. W jego ocenie stwierdzony w organizmie Piotra M. poziom alkoholu nie mógł spowodować utraty przytomności ani luk w pamięci. Biegły neurolog nie wykluczył, że taki stan u motorniczego mógł być spowodowany chorobą, np. astmą. Pulmonolog nie zdążył jednak dotychczas zbadać Piotra M. w areszcie, bo ten... wyszedł na wolność.
Proces motorniczego, który zabił 3 kobiety. Wyrok w sprawie Piotra M. [ZDJĘCIA, FILM]
- Piotr M. 30 marca opuścił areszt. W najbliższych dniach będzie badany przez biegłego pulmonologa, który oceni czy faktycznie mężczyzna cierpi na astmę i czy ona mogła być przyczyną chwilowej utraty przytomności - mówi Paweł Kozanecki.
Prokuratura na razie mogła tylko złożyć zażalenie na zwolnienie mężczyzny z aresztu. Ale, jeśli sąd apelacyjny przychyli się do wniosku obrońcy o uniewinnienie motorniczego, to nie wróci on już za kraty. Dotychczas odsiedział w areszcie blisko 2 lata i 3 miesiące, a za samo prowadzenie pojazdu po pijanemu dostał dwa lata. Następna rozprawa 15 maja.
Fakty |
|