Do tragicznego zdarzenia doszło niedzielnej nocy w jednym z domów jednorodzinnych w bytomskiej dzielnicy Łagiewniki. Wszystko wskazuje, że to 63-letni mężczyzna zabił swoją żonę nieustalonym dotąd ostrym narzędziem, a potem popełnił samobójstwo. Cała dzielnica jest wstrząśnięta tym tragicznym wydarzeniem. Zwłaszcza sąsiedzi zmarłej pary są w szoku.
- To byli sympatyczni i spokojni ludzie - mówią policji mieszkający po sąsiedzku łagiewniczanie.
Jak się dowiedzieliśmy, pewne jest jedynie to, że właśnie 63-latek za pomocą najprawdopodobniej ostrego narzędzia zadał śmiertelne ciosy swojej o trzy lata młodszej małżonce. Następnie sam sobie odebrał życie. O przyczynach tej tragedii policja nie jest w stanie na razie powiedzieć nic.
- Z zebranych dotąd przez nas informacji wynika, że była to spokojna rodzina, nie zdarzały się tu jakieś interwencje, nie była znana policji. Małżeństwo było zgodne i spokojne - mówi Adam Jakubiak, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Bytomiu.
Małżonkowie mieszkali wraz z córką i zięciem w domku jednorodzinnym. Zmarli rodzice zajmowali parter. Piętro zamieszkiwała ich córka wraz z mężem i dzieckiem. I to właśnie córka znalazła zwłoki rodziców w sypialni. Rodzina jest w szoku po tym, co się stało.
- Obecnie trwa przesłuchanie i ustalanie okoliczności zdarzenia przez policjantów, na miejscu jest także prokurator - mówi Jakubiak.
Jak podkreślają sąsiedzi, była to spokojna i bardzo lubiana rodzina. Nic nie było wiadomo, żeby mieli kłopoty finansowe, wszyscy pracowali. Mężczyzna, który pozbawił życia siebie i żonę, był bardzo życzliwym sąsiadem. Nazywano go nawet "złotą rączką", bo wszystko sam potrafił zrobić, majsterkował i do tego chętnie pomagał sąsiadom.
Wciąż nie wiadomo, co mogło być przyczyną tak desperackiego kroku. Niektórzy z sąsiadów mówią, że podobno zmarły mężczyzna miał trochę kłopotów zdrowotnych, ale nic więcej na ten temat nie wiedzą.
- Cała rodzina została natychmiast objęta opieką psychologa z centrum interwencji kryzysowej - mówi Adam Jakubiak. - To dla nas najważniejsze, aby im pomóc w zniesieniu tej tragedii - podkreśla. Sprawą zajęła się prokuratura.