Do zdarzenia doszło w sobotę. Około godz. 20 dyżurny chełmskiej komendy otrzymał zgłoszenie o awanturze, do której doszło w jednym z domów jednorodzinnych w Chełmie. Gdy służby przyjechały na miejsce znalazły poranioną kobietę. Próby reanimacji nie przyniosły efektu. 39-latka zmarła. Zraniony został także jej 18-letni syn, który został przewieziony do szpitala.
Policjanci zatrzymali 14-latka, który jest pasierbem zmarłej kobiety.
Nastolatek po awanturze uciekł z domu. Policjanci otrzymali zgłoszenie, że chłopak znajduje się w Chełmskim Domu Kultury.
- Był zakrwawiony, w jednym ręku trzymał młotek, w drugim nóż. Wszedł na chwilę, zrobił kółko po korytarzu i wyszedł. Zadzwoniłem na policję i szedłem za nim - relacjonuje muzyk, który zauważył 14-latka.
Artysta szedł za nastolatkiem do momentu zatrzymania. - Chłopak był spokojny. Odniosłem wrażenie, że czeka na zatrzymanie. Nie stawiał oporu, wykonywał polecenia policjantów, położył się spokojnie na ziemi - opisuje artysta, który pragnie pozostać anonimowy. Muzyk przyszedł do Chełmskiego Domu Kultury na próbę. Przyznaje, że całe zdarzenie jest dla niego trudnym przeżyciem.
14-latek także miał obrażenia i dlatego trafił do szpitala. Funkcjonariusze tłumaczą, że nastolatek prawdopodobnie zranił się sam podczas szarpaniny. Obecnie chłopak jest pilnowany przez policjantów.
W domu w którym doszło do tragedii przez całą noc pracowali policjanci nadzorowani przez prokuratora. Wciąż trwa ustalanie wszystkich okoliczności zdarzenia.
W domu, w którym doszło do awantury mieszkało dwoje dorosłych i czwórka dzieci. W chwili tragedii ojca nie było w domu. 2-latka i 18-latka, które przebywały w budynku nie odniosły obrażeń.
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że to 14-latek jest sprawcą. O jego losie zdecyduje sąd rodzinny - informuje Ewa Czyż z chełmskiej policji. I dodaje, że w przeszłości nastolatek znajdował się pod opieką lekarzy zajmujących się zdrowiem psychicznym.
