Trzyletni Pawełek miał zaplanowany laparoskopowy zabieg urologiczny, który lekarze określają jako łatwy. W trakcie zabiegu nastąpiły komplikacje; doszło m.in. do krwawienia wewnętrznego z narządu znajdującego się poza tzw. polem operacyjnym. Chłopiec stracił ponad pół litra krwi. 3-latkowi ostatecznie podczas zabiegu usunięto... śledzionę.
- Prof. Jerzy Niedzielski, który operował synka, powiedział, że podczas zabiegu zepsuł się laparoskop i uszkodził śledzionę - mówi pani Ewa, mama Pawełka.
Chłopca po zaszyciu przewieziono na oddział chirurgii pediatrycznej. Tam stan 3-latka zaczął się pogarszać, ale szpital nie był w stanie pomóc chłopcu. Dziecko nie zostało nawet podpięte do respiratora, bo szpital nie posiada respiratora dziecięcego.
- Wszystkie urządzenia, których szpital potrzebuje do prowadzenia oddziału chirurgii dziecięcej, posiada. Inaczej nie miałby możliwości funkcjonowania - zapewnia Witold Jajszczok, rzecznik szpitala Dializa w Łasku.
Nie zdecydowano także o ponownym przewiezieniu chłopca na blok operacyjny. Dziecko zostało zaintubowane, a anestezjolog wspomagał ręcznie oddychanie chłopca. Ostatecznie zdecydowano o przewiezieniu Pawełka do szpitala przy ul. Spornej w Łodzi. - Gdy tylko stwierdzono, że dla celów prawidłowego leczenia niezbędne są warunki, jakie zapewnia jedynie pediatryczny oddział intensywnej opieki medycznej, niezwłocznie została wezwana karetka pogotowia ratunkowego celem przewiezienia pacjenta do szpitala - dodaje rzecznik szpitala w Łasku.
Łodzianka urodziła w szpitalu Rydygiera martwe dziecko. Sprawę bada prokuratura
Półtorej godziny po operacji, o godz. 16.09, szpital w Łasku skontaktował się z Wojewódzką Stacją Ratownictwa Medycznego w Łodzi, z którą ma podpisaną umowę na transport międzyszpitalny. Ponieważ chodziło o chłopca, który wymagał w transporcie stałego nadzoru lekarskiego, wysłana została karetka specjalistyczna z doświadczonym lekarzem. Lekarka pogotowia usłyszała na miejscu, że chłopiec jest w ciężkim stanie po zabiegu. Przekazano też informację o usuniętej śledzionie.
- Dziecko było w bardzo ciężkim stanie. Nasz lekarz bał się, że stan dziecka może się gwałtownie pogorszyć w ambulansie podczas transportu - mówi dr Renata Wareżak-Kuciel, dyrektor ds. medycznych w WSRM w Łodzi.
Dyrektorce przekazano informację, że w szpitalu w Łasku nie mają już więcej możliwości diagnostycznych, by udzielić pomocy 3-latkowi. - Dziecko w karetce zostało podłączone do respiratora. Decyzja o transporcie była uzasadniona tylko i wyłącznie potrzebą ratowania mu życia - mówi Edyta Wcisło, rzeczniczka WSRM.
Chłopiec został przywieziony do szpitala przy Spornej o godz. 18.31 (cztery godziny po zabiegu). Trafił na oddział intensywnej opieki. Pół godziny po przywiezieniu wykonano mu USG, z którego wynikało, że w otworze po usuniętej śledzionie jest krew. Kolejne badanie po godz. 20 pokazało intensywne krwawienie w jamie brzusznej. - Dziecko trafiło do nas w stanie bardzo ciężkim i wymagało intensywnych działań ratujących. Nie udało się go przewieźć na blok operacyjny - mówi dr Ewa Toporowska-Kowalska, zastępca dyrektora ds. lecznictwa pediatrycznego w szpitalu.
Chłopiec zmarł o godz. 21.15. Bezpośrednią przyczyną zgonu wykazaną w dokumentacji medycznej był silny krwotok wewnętrzny. - Wszczęliśmy śledztwo w sprawie narażenia dziecka na bezpośrednią możliwość utraty życia i nieumyślne spowodowanie śmierci - mówi Jolanta Szkilnik z Prokuratury Okręgowej w Sieradzu. Imię chłopca zostało zmienione.
Śmierć noworodka w Skierniewicach. Ordynator szpitala skazany
Ze względu na dobro rodziny dziecka wyłączyliśmy możliwość zamieszczania komentarzy pod tekstem
Wydarzenia tygodnia w Łódzkiem. Przegląd wydarzeń 20-26 czerwca 2016 roku