Tragedia w Rybniku. Zmarł 4-letni chłopczyk. W przedszkolu przeprowadzono dezynfekcję
Chłopiec zachorował tydzień temu. Nie chodził do przedszkola. W środę dyrekcja Przedszkola nr 50 w rybnickich Boguszowicach otrzymała straszną wiadomość. Chłopiec zmarł.
ZAGROŻONE PRZEDSZKOLAKI Z RYBNIKA PODDANE TERAPII
- O tragedii poinformowała nas rodzina dziecka. Później był telefon i pismo z Sanepidu - mówi Gabriela Froehlich, dyrektor Przedszkola nr 50 w Rybniku-Boguszowicach.
- Dziecka nie było od tygodnia w przedszkolu. Wiemy jednak, że dzień wcześniej to dziecko bawiło się, sprzątało u siebie w domu pokój. To nie było dziecko, które leżało chore od dłuższego czasu. To było normalne dziecko - mówi dyrektor przedszkola.
Chłopczyk chodził do przedszkola w Boguszowicach drugi rok, czyli od samego początku działalności przedszkola. Placówka w Boguszowicach to najnowsze i największe przedszkole w Rybniku. Uczęszczają tutaj 274 dzieci.
Choroba meningokokowa atakuje dzieci
Dyrekcja powzięła specjalne środki ostrożności wobec zaistniałej sytuacji.
- Zgodnie z procedurami, które wyznaczył nam sanepid, przeprowadziliśmy już dezynfekcje w przedszkolu. Poinformowaliśmy rodziców. Na czwartek zwołaliśmy spotkanie rodziców tej grupy, do których chodził chłopczyk - mówi Gabriela Froehlich,
Przedszkole działa normalnie. Nie wstrzymywano pracy placówki.
Chłopczyk prawdopodobnie zachorował na chorobę meningokokową. Ta choroba rozwija się bardzo szybko. Sprawę wyjaśni sekcja zwłok.
- To straszna tragedia. Nie znana jest jeszcze przyczyna śmierci chłopca. Analizując objawy Sanepid zalecił dyrekcji przedszkola wykonanie procedur, które wdrażane są od środy. Nie wiadomo jednak jaka jest prawdziwa przyczyna tragedii - mówi Agnieszka Skupień, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Rybniku.
Wiemy, że chłopczyk zmarł w szpitalu w Rybniku, gdzie trafił w środę.
Chłopczyk zmarł po piorunującym przebiegu choroby meningokowej
Choroba miała piorunujący przebieg. Dziecko trafiło do szpitala o 9.50. O 11.20 stwierdzono zgon
Wiemy, że chłopczyk zmarł w szpitalu w Rybniku, gdzie trafił w środę o godzinie 9.50. Był w ciężkim stanie.
5 FAKTÓW o zapaleniu opon mózgowo-rdzeniowych spowodowanym m...
- To dziecko trafiło do nas z innej jednostki służby zdrowia, która wezwała pogotowie. Chłopczyk został przewieziony do nas karetką pogotowia. Już zespół ratowników będący w drodze poinformował SOR, że wiezie do szpitala dziecko w ciężkim stanie. Zespół lekarzy i anestologów czekał już w pogotowiu - relacjonuje Michał Sieroń, rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku.
Dodaje, że 4-latek natychmiast po przyjeździe do szpitala trafił na oddział. Niestety choroba rozwijała się piorunująco szybko.
- Choroba postępowała piorunująco. Mimo starań. O 11.20 lekarze stwierdzili zgon dziecka - mówi Sieroń.
Dodaje, że wstępne diagnozy wskazują na chorobę meningokokową. Ostatecznie przyczynę zgonu wykaże sekcja zwłok.
Meningokoki to bakteria: przedszkole zdezynfekowano
Sanepid zalecił dezynfekcję w przedszkolu
- Wczoraj z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku, z oddziału pediatrycznego, otrzymaliśmy zgłoszenie zgonu dziecka, z powodu podejrzenia wystąpienia inwazyjnej choroby meningokokowej. Zarządzono sekcję zwłok. Przed chwilą rozmawiałam ze szpitalem, badanie jest w toku – mówi Aleksandra Prymus-Naczyńska, kierownik sekcji epidemiologii w rybnickiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej.
- W szpitalu, biorąc pod uwagę objawy, jakie wystąpiły u dziecka, są przekonani, że przyczyną zgonu było zachorowanie na inwazyjną chorobę meningokokową, która miała tak piorunujący przebieg, że może to być zachorowanie w przebiegu posocznicy – dodaje Aleksandra Prymus-Naczyńska.
Dziecko wczoraj trafiło do szpitala i po paru godzinach zmarło.
Jeśli się potwierdzi, że były to meningokoki trzeba będzie zastosować profilaktykę wobec dzieci
- Wiadomo, że ostatni raz było w przedszkolu jakiś tydzień temu. Ponieważ rozwój choroby odbywa się od 2 do 10 dni, średnio cztery dni, w związku z tym wczoraj wystosowałam pismo do pani dyrektor przedszkola, by wytypowała i sporządziła listę dzieci, które miały bezpośredni kontakt z tym chłopczykiem. Chodzi o to, by wobec dzieci z grupy dziecka i z bliskich kontaktów zastosować odpowiednią profilaktykę – tłumaczy Aleksandra Prymus-Naczyńska. Dotyczy to również personelu.
Zaznacza, że chodzi wyłącznie o kontakty bezpośrednie (a nie takie, że dzieci przechodzą obok siebie na korytarzu). - Chorobą można się zakazić bezpośrednio od człowieka, ewentualnie przez przedmioty, które miały styczność z wydzieliną z górnych dróg oddechowych – tłumaczy.
Dzieci z bliskiego kontaktu z chorym (np. z grupy przedszkolnej, do której należał 4-latek) powinni udać się do lekarza pierwszego kontaktu. – Dzieci w grupie mają zwykle bliższy kontakt, obłapiają się, całują, liżą wspólną zabawkę – tłumaczy Aleksandra Prymus-Naczyńska.
- Wystosowałam pismo do dyrekcji przedszkola, by poinformowała rodziców, że mają się udać z dzieckiem do lekarza pierwszego kontaktu. Poinformować lekarza, że miały kontakt z osobą podejrzaną o chorobę meningokokową. W takich przypadkach stosuje się tzw. chemioprofilaktykę. Po prostu podaje na wszelki wypadek antybiotyk – mówi Aleksandra Prymus-Naczyńska.
Zaznacza, że dzieci mogą jedna chodzić do przedszkola, jeśli nie mają objawów takich jak przeziębienie. Rodzice muszą teraz dzieci obserwować.
Aleksandra Prymus-Naczyńska przypomina, że Sanepid cały czas propaguje szczepienia ochronne. - W tej chwili dostępne są szczepionki przeciw wszystkim grupom meningokoków – dodaje.
Do tematu będziemy wracać.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Magazyn reporterów Dziennika Zachodniego TYDZIEŃ