Tragedia rozegrała się w niedzielę około godziny 18.30 na ulicy Kościelnej w Daleszycach. To nieopodal Rynku.
- Dostaliśmy zgłoszenie, że czarny volkswagen passat potrącił kobietę i dziewczynkę. Samochód odjechał z miejsca wypadku – przekazywał na gorąco młodszy aspirant Damian Janus z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach. Z kobietą i dziewczynką, byli także mąż i syn. Im nic się nie stało.
- Ten passat nie jest już najnowszy. Podobno nawet na Rynku było słychać, że kierowca go nie oszczędza. A potem przerażający krzyk – opowiadała mieszkanka miasta.
Do akcji ruszył śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Jego lądowanie zabezpieczali strażacy, ale dla kobiety i dziewczynki nie było już ratunku. Nie przeżyły potrącenia.
Na miejscu wypadku działały cztery strażackie zastępy: ratownicy z Kielc oraz druhowie Ochotniczej Straży Pożarnej w Daleszycach.
- Rozłożyliśmy parawan, by zasłonić miejsce wypadku. Zabezpieczaliśmy teren tak, by osoby postronne nie miały do niego dostępu – relacjonowali strażacy.
Przy taśmach, którymi odgrodzony został odcinek ulicy Kościelnej zbierały się dziesiątki mieszkańców miasta. Ludzie powtarzali, że samochodem jechało prawdopodobnie trzech mężczyzn.
Policjanci na jednej z posesji w Daleszycach zlokalizowali czarnego passata. Jego właściciel sam zgłosił się do policjantów.
- Zatrzymaliśmy trzech mężczyzn w wieku 33-, 35- i 39-lat. Wszyscy byli nietrzeźwi. Ustalamy, który z nich siedział za kierownicą samochodu w chwili, gdy doszło do wypadku – informował po godzinie 21.30 Damian Janus.
