- Początkowo modliłam się o pierwszy milion. Myślałam, że kiedy będziemy go już mieć, pójdzie z górki, ale tak nie jest - mówi Elżbieta Popardowska, mama Dawidka. - Nie chcę nawet myśleć, co się stanie, jeśli nie uzbieramy tych pieniędzy. Nie wyobrażam sobie, że Dawidka mogłoby zabraknąć.
Chłopiec urodził się ze skomplikowaną wadą serca i płuc. Na tyle skomplikowaną, że w Europie żaden z lekarzy nie podejmie się jej zoperowania. Nadzieja pojawiła się w Stanach Zjednoczonych.
- Dr Hanley ze Stanford uważa, że jest szansa całkowitego naprawienie wady. Dawidek mógłby żyć jak jego rówieśnicy - mówi z nadzieją w głosie mama 2,5-latka. - Ten sam lekarz pomógł już dwójce dzieci z Polski, dlatego tak wielkie nadzieje pokładamy w tej operacji.
Dawidek z pozoru rozwija się jak inne dzieci. Uśmiecha się, wtula w swój ulubiony kocyk, z zaciekawieniem śledzi losy książkowych bohaterów. - Ale mój synek umiera, a ta operacja jest walką o życie. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby nie dostał tej szansy, bo nie udało się zebrać pieniędzy - mówi Elżbieta Popardowska. - Wyliczyłam, że gdyby 2,5 miliona osób wpłaciło zaledwie po 2 złote Dawidek mógłby żyć!
Zbiórka prowadzona jest za pomocą strony siepomaga.pl
Wpłat można też dokonywać na rachunek Fundacji Siepomaga 65 1060 0076 0000 3380 0013 1425, tytułem 10367 Dawid Drapacz darowizna (dla darczyńców zagranicznych: IBAN: PL SWIFT: ALBPPLPW)
Na razie na koncie chłopca udało się zgromadzić 1,5 mln złotych. Potrzeba jeszcze prawie 4 milionów. A zegar tyka, bo serduszko malca z każdym tygodniem jest słabsze.