Tusk, największy wróg opozycji czyli wróciła PO jaką znamy, czysto wodzowska, skupiona wokół pseudomesjasza

Dawid Wildstein
Dawid Wildstein
Marsz 4 czerwca - wróciła PO jaką znamy, czysto wodzowska, skupiona wokół pseudomesjasza
Marsz 4 czerwca - wróciła PO jaką znamy, czysto wodzowska, skupiona wokół pseudomesjasza Fot. Adam Jankowski
Po marszu 4 czerwca obie strony sporu politycznego w Polsce zaczęły kreować własne narracje. Mogliśmy więc albo usłyszeć, że mieliśmy do czynienia z epokowym wydarzeniem, przy którym właściwie blednie Solidarność czy marsze Martina Luthera Kinga, albo z klapą, porażką polityczną organizatorów, liczących na coś zupełnie innego. Obie te narracje wydają się być równie błędne. Bowiem ostatnie badania sondażowe pokazują wyraźnie, że głównym wygranym tego marszu okazał się Tusk, zaś przegranym… opozycja.

Od 4 czerwca media funkcyjne względem totalnej opozycji robią z marszu 4 czerwca najważniejszy temat polityczny ostatnich miesięcy. Co było do przewidzenia, usiłują przedstawić go jako prawdziwy gamechanger, nowe otwarcie w polskiej polityce, koniec PiSu. Na ten moment badania sondażowe nie pokazują wspomnianego efektu, widać też, patrząc na to, jak reagują na nie media totalnej opozycji, że i w tym środowisku następuje powolne studzenie emocji.

Hierarchia dziobania. Hołownia i Kamysz obiektem kpin

Ostatnie badania sondażowe pokazują, że notowania obozu władzy są raczej stabilne, sam zaś marsz miał głównie wpływ na to, jak rozkładają się głosy w elektoracie totalnej opozycji. Oczywiście pomijamy tu zupełnie kuriozalny sondaż Kantar, w który nie wierzą nawet politycy PO, traktując go tylko jako element mobilizacyjny swoich wyborców i zaklinania rzeczywistości. Mamy więc, podsumowując najnowsze wyniki sondażowe, z faktycznym wzrostem notowań ugrupowania Donalda Tuska, jednak odbywa się ono kosztem innym partii antyPiS (tutaj, w zależności od pracowni, albo bardziej „obrywa” się Hołowni, albo lewicy).

Okazuje się więc, że, mimo buńczucznej retoryki, w której „obalanie reżimu” oraz „wolność” były odmieniane przez wszystkie możliwe przypadki, marsz 4 czerwca należy traktować jako „przełom” w tym sensie, że stał się on czynnikiem zmieniający układ po stronie partii przeciwnych obecnej władzy. Nic w tym dziwnego. Właściwie od samego początku tej inicjatywy było widać, że Donald Tusk, jako najważniejszy aspekt tego wydarzenia, traktuje jego kontekst wewnętrzny, że jest to rodzaj narzędzia politycznego, za pomocą którego były premier zamierzał zdyscyplinować opozycję i wyraźnie zaznaczyć, jak wygląda hierarchia w tym „stadzie”.

W tej kwestii były premier zwyciężył w sposób absolutny. Hołownia i Kosiniak Kamysz właściwie nie istnieli, stając się, post factum, obiektem kpin organizatora. Marsz był w sposób pełny zdominowany przez Tuska, zaś tłumaczenia lidera Trzeciej Drogi, że nie mógł przemawiać, bo „tłum mu nie pozwolił” mówią właściwie wszystko o tym, jak wyglądała jego „pozycja” podczas tego wydarzenia.

Wydarzenie to od początku do końca kontrolował Tusk, to on był jedynym „rozgrywającym”, w ten sposób przedstawiony został ten marsz przez media związane z totalną opozycję. Stankiewicz z Newsweeka wprost wręcz wzywał Hołownię do padania na kolana przed byłym premierem. Jest to o tyle istotne, że jeszcze do niedawna polityczna sytuacja Donalda Tuska była, delikatnie rzecz ujmując, niełatwa. Można wręcz uznać, że 4 czerwca okazał się sposobem, w jaki, umiejętnie korzystając z niebywałe marności, tak politycznej, jak i intelektualnej, reszty opozycji, były premier uratował sam siebie.

Trzaskowski lepszy?

Owszem, już od miesięcy wielu publicystów pisało, że Donald Tusk, ten biały rycerz na równie białym koniu, nie spełnił, delikatnie rzecz ujmując, pokładanych w nim nadziei. Jego przybycie miało być zmianą, nowym otwarciem, PiS-u właściwie miało już nie być. Tymczasem okazało się wręcz odwrotnie. Potężny elektorat negatywny Tuska (i związany z tym jego potencjał mobilizacyjny przeciwników PO) okazał się zjawiskiem wyraźniejszym, niż profity z jego powrotu.

Doszło wręcz do sytuacji, w której część mediów funkcyjnych względem totalnej opozycji, zaczęło wprost pisać o Tusku jako o balaście, wręcz prezencie dla PiS-u, jednocześnie łypiąc w stronę potencjalnych nowych przywódców, głównie na Trzaskowskiego. Jeśli podejść do sprawy zdroworozsądkowo, ciężko się im dziwić. Trzaskowski, porównując go do Tuska, wygrywa we wszystkim.

Po pierwsze jest młodszy, znacząco się też lepiej prezentuje. Ma za sobą niedawny, może i połowiczny, niemniej jednak sukces polityczny, czyli mimo wszystko doświadczenie równorzędnej walki o prezydenturę z Andrzejem Dudą. Jest to na pewno sytuacja dużo bliższa i lepiej pamiętana przez Polaków niż brukselskie sukcesy Tuska, nie mówiąc już o okresie rządów byłego premiera. Trzaskowski nie musi więc odwoływać się do, prehistorycznych już wręcz, z punktu widzenia dzisiejszego wyborcy, czasów, żeby udowadniać swoją przydatność.

Zwłaszcza, że wspomniane odwoływanie się Tuska do „złotego okresu” jego rządów jest odbierane przez Polaków, eufemistycznie pisząc, ambiwalentnie. Tusk jest bowiem kojarzony, i tu znów plus dla Trzaskowskiego, z skrajnymi patologiami i pogardą, jakie cechowały tamte rządy. W końcu, Trzaskowski nie jest też „umoczony” ani w Smoleńsk ani w reset z Rosją. Dziś to jednak problem, w kontekście rosyjskiej pełnoskalowej inwazji na Ukrainę.

W teorii Tusk wygrywa więc z Trzaskowskim tylko w kontekście „międzynarodowym”, jako polityk „europejskiego formatu”. Tylko że zmieniło się to w związku z ludobójstwem Putina w Ukrainie. Bycie postrzeganym jako wierny lokaj Merkel przestało już być atutem. Dowodem na to były kompromitujące dla Tuska sceny przy wizycie Bidena, oraz to, że, summa summarum, ten wyścig wygrał wtedy Trzaskowski.

Marsz 4 czerwca wręcz idealny czyli Mesjasz powrócił

Tusk wyczuł, że, usuwa mu się grunt pod nogami i zadziałał. Wiele można byłemu premierowi zarzucić, ale nie to, że nie jest w stanie rozpoznawać „klimatu politycznego”. Ten zaś coraz wyraźniej pokazywał to, kim naprawdę jest Donald Tusk. Politycznym dziadkiem, wysłanym z Brukseli w określonym celu, którego nie jest w stanie wypełnić. Człowiekiem, którego mogłoby zastąpić, po stronie opozycji, wielu młodszych, mniej umoczonych, sprawniejszych.

Za Tuskiem nie przemawiały właściwie żadne merytoryczne argumenty. Były premier zrobił więc to, co umie najlepiej, stosując zresztą bardzo częsty w polskiej polityce mechanizm. Utopił na nowo dyskurs polityczny we wrzasku, nienawiści i histerii. Zamiast merytorycznej debaty, na nowo rozpoczął awanturę symboliczną. Zaś marsz 4 czerwca okazał się do tego wręcz idealny. Mieliśmy więc na nowo wszystko to co typowe, nazizm, dyktatura, skretyniałe porównania, analogie z bolszewią etc etc.

Tusk na nowo pobudził w swoim elektoracie emocje, które decydowały o jego dominującej pozycji. Odwołał się do quasi sekciarskich emocji, na nowo, wokół 4 czerwca, zbudował rodzaj bieda-religijnego kultu. Stąd, zamiast jakiejkolwiek merytorycznej debaty czy sensownych postulatów, czwarty czerwca okazał się zdominowany sloganami o szczęśliwym i uśmiechniętych ludziach walczących ze smutkiem i ponurością, o obalaniu reżimu, opowieściami o apokaliptycznym starciu z ostatecznym złem, pełen groteskowych analogii do walki z totalitaryzmem tak komunistycznym jak i faszystowskim etc.

Wróciła PO jaką znamy, czysto wodzowska, skupiona wokół pseudomesjasza. 4 czerwca okazał się więc ad hoc stworzonym rytuałem, mającym tak naprawdę tylko jeden cel, umocnić dominację Tuska. Tym samym, po raz kolejny, Tusk zablokował szansę na normalną opozycję w Polsce, skupioną na merytorycznej debacie, wie bowiem, że taka byłaby jego końcem. Swoistą puentę tego tekstu dopisała niedawno rzeczywistość.

Otóż dwójka „postępowych” i „liberalnych” autorów związanych z Kulturą Liberalną (Kuisz i Wigura) uznała, że obecna agresja Putina na Ukrainę i ostatnia intensyfikacja walk jest idealnym momentem, żeby, na łamach New York Timesa, proponować USA ograniczenie wsparcia militarnego dla Polski, jeśli dalej będzie w niej rządził „zły Kaczyński” (czyli, sine qua non, była to także propozycja zmniejszenia wsparcia dla całości NATO, Putin musiał być naprawdę zachwycony). Tego typu histeryczna skrajność to piękny przykład na to, że opozycja i związane z nią „środowiska intelektualne” znów są pod kontrolą Donalda Tuska.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!

rs

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 24

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

o
on
Tak się zastanawiam, czy ludzie naprawdę nie pamiętają jak się żyło za Tuska ? nie mówię tu o kombinatorach, złodziejach którym pewnie żyło się lepiej, tylko o szarym pracującym Polaku,emerycie, który rządów liberałów powinien unikać jak ognia. Z nienawiści do Pisu są w stanie pogorszyć swoje życie, swoich dzieci czy rodziców a swój kraj zdradzić, sprzedać za czapkę śliwek ? Dla mnie to straszne i niewytłumaczalne. A na koniec pozdrowienia dla wszystkich internetowych troli z PO. Jak wam się tak chce? Aaaaa zapomniałem to dla srebrników...
M
Marcinek
Dla ścisłości: Jezus Chrystus był mesjaszem (to taki co oszukuje ludzi), a jego matka była pseudodziewicą. Prawda to.
M
Matylda
14 czerwca, 14:06, Ala:

Czy Kaczyński jest mesjaszem dla Pis ? Zanim się coś takiego napisze to trzeba się zastanowić jaka rolę w Pisie odgrywa jej wódz. Bo czołobitność wobec niego jest aż groteskowa.

15 czerwca, 16:43, POLAK:

Nie, on tylko jest Jarosławem Zbawicielem

Wolisz zbawiciela Donalda?

M
Matylda
4 czerwca to data obalenia rzadu Olszewskiego I wtedy Tusk dzialal na korzysc agentury I dzis to Sami robi
P
POLAK
12 czerwca, 13:42, Czary to?:

Nareszcie chociaż jeden artykuł który coś wnosi, którego warto przeczytać. Mam wrażenie że po tym marszu wszystkim odbiło, a szczególnie mediom. Wszyscy jak jedna rzeka płyną. Nikt nie potrafi dostrzec prawdy, rzeczywistości. Wszyscy tak nagle znowu kochają Tuska. To przerażające jak ten człowiek potrafi owinąć sobie społeczność wokół palca i sterować nimi jak zechce. I wszyscy idą jakby byli zaślepieni. Czasami wydaje mi się że to sabat.. Wszyscy krzyczą spalmy tą czarownice, nikt nie wierzy w jej zdolności lecznicze. Świat stanął w tamtym czasie. łatwo można manipulować społeczeństwem. Wystarczy głośno krzyczeć.

Skomentowałem ale blokada nie przepuścili taka tu wolność SŁOWA

P
POLAK
14 czerwca, 14:06, Ala:

Czy Kaczyński jest mesjaszem dla Pis ? Zanim się coś takiego napisze to trzeba się zastanowić jaka rolę w Pisie odgrywa jej wódz. Bo czołobitność wobec niego jest aż groteskowa.

Nie, on tylko jest Jarosławem Zbawicielem

A
Ala
Czy Kaczyński jest mesjaszem dla Pis ? Zanim się coś takiego napisze to trzeba się zastanowić jaka rolę w Pisie odgrywa jej wódz. Bo czołobitność wobec niego jest aż groteskowa.
G
Goń bolszewika
Papkin-Lew Północy, Stefan Burczymucha, Rene Artois, takie pseudonimy proponuję gloryfikatorom Słońca Peru, Króla Europy, agenturalnej postaci Osi Moskwa - Berlin. P s. Ostatnio dla niepoznaki otrzymał pseudonim Rudy kleszcz.
p
pan Szczota
13 czerwca, 11:00, kiedy?:

Może Cenckiewicz, uchyli rąbka tajemnicy i powie DLA JAKIEGO KRAJU i ZA ILE, w jakim celu przetłumaczali Polski Raport Likwidacji WSI??

A może ty uchyl, jeśli masz na ten temat jakieś sensacyjne informacje. Bo (z tego co się orientuję) nie był dokumentem szczególnie tajnym - więc nic dziwnego, że pojawiło się jego tłumaczenie na rosyjski.

M
MKa
11 czerwca, 20:08, Paweł:

"Żeby uderzyć w PiS, trzeba kłamać, żeby uderzyć w PO wystarczy mówić prawdę."

Stąd takie mnóstwo kłamliwych tez, których nie można uzasadnić faktami po stronie peowskich zwolenników, szukają naiwnych, którzy nie pytają o fakty.

Ich prominentni ludzie publicznie mówią, że trzeba kłamać, kłamstwo to ich narzędzie przekonywania Polaków, służy głównie do wzbudzania nienawiści.

Boję się co oni mogą zrobić z Polską jak dojdą do władzy.

Są dwie możliwości, albo uda im się skutecznie okłamywać Polaków dzięki gigantycznej przewadze we wszelakich mediach i będą zwalać winę za swoje błędy na PiS i Polacy to kupią, a Polska będzie tonąć, albo Polacy zrozumieją, że popełnili błąd i Tusk z ferajną długo nie porządzą.

Lepiej nie testujmy Tuska ponownie, bo nie wiadomo czy nie skończy się to utratą niepodległości.

HA!HA!HA!

p
pan Szczota
12 czerwca, 14:54, ?:

Gościu!! Więcej OBIEKTYWIZMU, to może coś z ciebie będzie?

To nie opracowanie naukowe tylko felieton, cymbale. Od publikacji naukowych wymagamy obiektywizmu, felietony są subiektywne. Jeśli cię boli, że atakuje twojego (jak się domyślam) idola, to go nie czytaj i po sprawie.

?
Gościu!! Więcej OBIEKTYWIZMU, to może coś z ciebie będzie?
C
Czary to?
Nareszcie chociaż jeden artykuł który coś wnosi, którego warto przeczytać. Mam wrażenie że po tym marszu wszystkim odbiło, a szczególnie mediom. Wszyscy jak jedna rzeka płyną. Nikt nie potrafi dostrzec prawdy, rzeczywistości. Wszyscy tak nagle znowu kochają Tuska. To przerażające jak ten człowiek potrafi owinąć sobie społeczność wokół palca i sterować nimi jak zechce. I wszyscy idą jakby byli zaślepieni. Czasami wydaje mi się że to sabat.. Wszyscy krzyczą spalmy tą czarownice, nikt nie wierzy w jej zdolności lecznicze. Świat stanął w tamtym czasie. łatwo można manipulować społeczeństwem. Wystarczy głośno krzyczeć.
s
szkoda.
Kłamstwa, oszustwa, niszczenie i rozkradanie Polski, nazywają "patriotyzmem", szkoda tylko, że nie Polskim?
g
gosc
11 czerwca, 23:02, Podatnik:

Czy znajdzie się jeden uczciwy dziennikarz, który nagłośni problem fiskalnej grabieży spadkobierców spadków z zagranicy od dalszych krewnych, skutkiem której polskim spadkobiercom zostają grosze a niekiedy przyjmowanie spadku w ogóle staje się nieopłacalne.

Kontaktuj się z politykami może ci obiecają

Wróć na i.pl Portal i.pl