Po wyborach 2011 r., 8 listopada Donald Tusk został desygnowany na urząd prezesa Rady Ministrów. Już pierwsze sto dni obfitowało w wydarzenia, które do dziś wspominają obserwatorzy sceny politycznej i zwykli właściciele portfeli.
Bojówki Antify w Warszawie
Zaczęło się od zamieszek 11 listopada. Zachód utrwalił sobie przekaz o faszystach maszerujących przez Warszawę, kolportowany przez środowisko liberalno-lewicowe i mainstreamowe media. Dodatkowo polskie postępowe organizacje zaprosiły nad Wisłę bojówki z Drezna i Berlina. Zjechali więc przedstawiciele m.in. Antify, zaprawieni w bójkach z niemiecką policją. Szukając zaczepki, jeden z nich napadł na członka grupy rekonstrukcyjnej, najwyraźniej myląc mundur z epoki napoleońskiej z faszystowskim uniformem. Lewackie bojówki ratowały się ucieczką, szukając schronienia w lewicowym wydawnictwie „Krytyka Polityczna”. Nigdy potem nie zapędzały się w sposób zorganizowany do Warszawy, ale przekaz o „faszystowskich marszach wstydu”, w których z roku na rok brało coraz więcej Polaków, pozostał niezmienny do dziś i chętnie powtarzany przez zachodnich polityków wspierających ugrupowanie Tuska, jak i przez jego samego.
Tusk: Referendum nie będzie. Biorę to na klatę
18 listopada 2011 r. premier Tusk wygłosił expose, zapowiadając m.in. podniesienie wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn, podnosząc go jednocześnie do 67. roku życia. Po licznych protestach pojawił się pomysł poddania tak daleko idącej reformy pod referendum. W lutym Donald Tusk stwierdził jednak, że tego nie zrobi. - Odpowiedzialna władza bierze czasami na klatę decyzje, co do których wie, że nie będą cieszyły się akceptacją większości, i że nie zyskuje się w ten sposób popularności - powiedział.
Zamiast tego premier i jego przedstawiciele opowiadali, gdzie się dało o możliwościach, jakie mają pracownicy po sześćdziesiątce. Po czym w kwietniu media obiegła informacja o tym, że Tusk zwolnił swojego dotychczasowego 60-letniego fotografa, by zastąpić go młodszym.
W lutym ówczesny premier spotkał się też z przedstawicielkami Rady Programowej Kongresu Kobiet, które zapewnił, że bierze pełną odpowiedzialność za reformę emerytalną. Jej efektem było wydłużenie pracy kobiet o siedem lat.
W zeszłym roku stowarzyszenie Kongres Kobiet przyznało Donaldowi Tuskowi nagrodę. Zdecydowała m.in. jego deklaracja, że na listach wyborczych KO nie znajdą się kobiety, które nie popierałyby pomysłu liberalizacji aborcji. Owszem, wypomniano mu też błąd. Za ten uznano powołanie swego czasu na funkcję pełnomocnika ds. równości, Elżbiety Radziszewskiej, która w partii Tuska uchodziła za konserwatywny element.
Hołd Berliński. Tusk: To efekt pracy całego rządu
28 listopada 2011 Radosław Sikorski, ówczesny minister spraw zagranicznych, wystąpił na forum Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej. Podczas swojego przemówienia skierował do Niemiec apel o obronę strefy euro.
– Stoimy przed wyborem, czy chcemy być prawdziwą federacją, czy też nie. Jeżeli ponowna nacjonalizacja lub rozpad są nie do zaakceptowania, pozostaje nam tylko jedna możliwość: sprawienie, by Europą w końcu można było rządzić, a co za tym idzie, doprowadzenie z czasem do Europy bardziej wiarygodnej – przekonywał szef polskiej dyplomacji.
– Domagam się od Niemiec tego, abyście – dla dobra Waszego i naszego – pomogli tej strefie euro przetrwać i prosperować. Dobrze wiecie, że nikt inny nie jest w stanie tego zrobić – zachęcał, po czym wypowiedział słowa, które już zawsze będą się kojarzyć z polityką zagraniczną rządów PO-PSL. – Zapewne jestem pierwszym w historii ministrem spraw zagranicznych Polski, który to powie: Mniej zaczynam się obawiać niemieckiej potęgi niż niemieckiej bezczynności. Niemcy stały się niezbędnym narodem Europy. Nie możecie sobie pozwolić na porażkę przywództwa.
Sikorski za największe zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski uznał "nie terroryzm, nie talibów, z pewnością nie niemieckie czołgi, (...) nawet nie rosyjskie pociski, których rozmieszczeniem w pobliżu granic UE groził prezydent (Rosji Dmitrij) Miedwiediew". - Największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa i dobrobytu Polski byłby upadek strefy euro - podkreślił.
Na echa tej przemowy nie trzeba było długo czekać. W opinii szefa MSZ Niemiec Guido Westerwellego berlińskie wystąpienie Radosława Sikorskiego było ważne dla Europy. Premier Tusk oświadczył, że kierunek i zasadnicze tezy berlińskiego wystąpienia szefa MSZ były zaakceptowane przez niego i były wynikiem wielomiesięcznej pracy całego rządu.
Więcej informacji na temat wyborów w naszym serwisie specjalnym: WYBORY 2023
Podobnie sojusznicy PO - PSL, Ruch Palikota i SLD - poparły główne tezy przemowy w Berlinie. Jedynie PiS zarzucił szefowi MSZ złamanie konstytucji i zapowiedział wniosek o postawienie go przed Trybunałem Stanu.
Będący wówczas w opozycji prezes PiS skwitował to jednoznacznie: „Trudno sobie wyobrazić sytuację groźniejszą niż wtedy, gdy przedstawiciele władz demokratycznego państwa zaczynają składać hołdy innym państwom (...) To jest hańba, nadużycie i złamanie konstytucji. Na to nie wolno nam się zgodzić”.
Wystąpienie Radosława Sikorskiego upowszechniło się jako „hołd berliński”, choć nawet po latach sam autor tych słów, jak i przychylne mu media, broniły przekazu, który wówczas rozszedł się po Europie jako stanowisko Polski. Ówczesne słowa Sikorskiego nabierają zresztą szczególnego znaczenia, ponieważ pomysł federalizacji Europy i roli Niemiec w „Zjednoczonych Stanach Europy” wraca ze zwielokrotnioną siłą.
Tusk: Atmosfera dość krytyczna
Donald Tusk i jego rząd, podczas swoich pierwszych stu dni, po drugich zwycięskich wyborach, zderzył się też z wieloma problemami, jak protesty ws. porozumienia ACTA, w zamyśle dotyczącego przeciwdziałania obrotu towarami podrabianymi, odnoszącymi się m.in. do dzieł publikowanych w internecie. Przez dłuższy czas rząd nie wiedział, jak się zachować w obliczu coraz większych demonstracji sprzeciwiających się wynegocjowanym przez Unię porozumieniom.
Pod koniec stu dni od powołania gabinetu, premier zapowiedział, że spotka się z kierownictwem wszystkich resortów, by dokonać przeglądu, ponieważ atmosfera wokół jego rządu stała się „dość krytyczna”.
rs, lena