WIDEO: Barometr Bartusia
„W październiku w mediach pojawiały się nieprawdziwe informacje dotyczące Henryka Stachowskiego – niektóre z nich wręcz pisały o „rzekomym AK-owcu od Banasia”. Tymczasem z akt znajdujących się w Instytucie Pamięci Narodowej w Krakowie wyłania się zupełnie inny obraz niż ten, który przedstawiły media sprzyjające opozycji. W materiałach dotyczących Henryka Stachowskiego pominięto niezwykle istotne dokumenty – m.in. akt oskarżenia dotyczący brawurowej ucieczki kilku żołnierzy AK z więzienia św Michała w Krakowie w 1946 roku” - czytamy na stronie internetowej TV Republika.
Zdaniem prawicowego medium, w IPN znajduje się pięć tomów akt dotyczących Henryka Stachowskiego oraz jego akta paszportowe. Jeden tom dotyczy postępowania odszkodowawczego, które toczyło się przed warszawskimi sądami, pozostałe dokumenty są wytworzone przez Urząd Bezpieczeństwa Publicznego, komunistyczne sądy oraz Służbę Bezpieczeństwa. Wynika z nich jednoznacznie, że Henryk Stachowski był żołnierzem Armii Krajowej.
W aktach znajduje się m.in. dokument potwierdzający przynależność Stachowskiego do oddziału dywersji (czyli Kedywu) – jest to wyciąg z zeznań Zbigniewa Waśniowskiego, żołnierza AK.
„Stachowski Henryk ps. <
Członkowie grupy AK, w której był Henryk Stachowski wzięli udział w akcji na Komunalną Kasę Oszczędności w Myślenicach – celem było pozyskanie pieniędzy na działalność w konspiracji. Po akcji na KKO w Myślenicach doszło do aresztowań – do więzienia trafił m.in. Henryk Stachowski.
Jak podkreślają dziennikarze TV Republika, Henryk Stachowski po zatrzymaniu przeszedł brutalne śledztwo - był m.in. bity i przetrzymywany w karcerze wypełnionym wodą. Został skazany na 5 lat więzienia; na mocy amnestii karę zmniejszono do trzech lat i osadzony w więzieniu św Michała w Krakowie, które zostało rozbite 18 sierpnia 1946.
TV Republika informuje, że Izba Wojskowa Sądu Najwyższego wyrokiem z 12 października 1999 roku zasądziła odszkodowanie dla Henryka Stachowskiego w wysokości 67. 940 zł 40 gr za niesłuszne skazanie, odbywanie kary pozbawienia wolności i represjonowanie za działalność na rzecz niepodległego państwa polskiego.
„W 2000 roku Henryk Stachowski odzyskał z kolei kamienicę w Krakowie, która przed wojna była własnością jego rodziców. W zamian za dożywotnia opiekę przekazał ja Marianowi Banasiowi” - czytamy na stronie TV Republika.
Wcześniej, pod koniec października 2019 r. „Rzeczpospolita” pisała: „Jeden napad na kasę oszczędnościową w Myślenicach i brak śladów działalności opozycyjnej w czasach PRL. Materiały, jakie otrzymaliśmy w Instytucie Pamięci Narodowej w Warszawie i Krakowie, stawiają pod znakiem zapytania słowa Mariana Banasia o Henryku Stachowskim – człowieku, który przed laty podarował przyszłemu ministrowi finansów i prezesowi NIK rodzinną kamienicę w Krakowie i dom na wsi za dożywocie".
Publikację skrytykował na Facebooku publicysta a w PRL-u działacz opozycji demokratycznej Maciej Gawlikowski. "Dzisiejszy tekst w Rzeczpospolitej na temat Mariana Banasia, to bardzo paskudna zagrywka" - stwierdził. - "Autorki tekstu opisują - jak twierdzą - "prawdziwą historię" tego człowieka. Na podstawie prostej, niewystarczającej kwerendy w IPN-ie, twierdzą, że Stachowski nie był żołnierzem podziemia niepodległościowego, tylko bandytą. Mają o tym świadczyć zapisy UB, że skazano go za napad rabunkowy z bronią w ręku".
Gawlikowski miał także zastrzeżenia do stwierdzeń, że wyniki kwerendy w krakowskim IPN dotyczące działalności w "Solidarności" dały wynik negatywny. "Ha, ha, ha! Akta bezpieki jako źródło informacji o tym, czy ktoś działał w Solidarności? Akta zbadane w pięć minut, przy pomocy wyszukiwarki?" - ironizował Gawlikowski.
Przypomnijmy, zamieszanie wokół Mariana Banasia, ostatnio szefa Najwyższej Izby Kontroli, a wcześniej m.in. ministra finansów i szefa Krajowej Administracji Skarbowej, zaczęły się po tym, jak „Superwizjer” opisał sprawę kamienicy Banasia w Krakowie przy ul. Krasickiego 24 w Krakowie , którą najemca miał przekształcić w pensjonat z pokojami na godziny. Kamienica miała zostać sprzedana w 2016 r., ale ostatecznie do transakcji nie doszło. Dziennikarz TVN24 ujawnił, że niedoszłym nabywcą nieruchomości jest 30-letni, związany z przestępczym półświatkiem, Dawid O., który jednocześnie prowadził pensjonat w kamienicy ministra.
[polecane]19420405, 19326309, 19377457, 19279601, 19318083, 19201733[/polecane]
