Twin Peaks 3 [RECENZJA] Ogniu, krocz za Lynchem, bo umrzemy. Z nudów

Arlena Sokalska
Najpierw były plotki. Potem pogłoski. W końcu pojawiła się oficjalna wiadomość: będzie nowe „Twin Peaks”. Na razie można obejrzeć cztery pierwsze odcinki. Ale warto było tyle czekać?

W latach 90. „Miasteczko Twin Peaks” rozpaliło wyobraźnię milionów ludzi na całym świecie. Hasło „kto zabił Laurę Palmer” weszło nawet do języka jako określenie sprawy, która nie ma - a może nawet nie może mieć - żadnego logicznego rozwiązania. Nocami - bo pierwszy sezon emitowano bardzo późno - losy agenta Dale’a Coopera śledziły miliony ludzi. Podobnie było na całym świecie.

„Spotkamy się po 25 latach” powiedziała Laura Palmer do Coopera w końcówce jednego z odcinków emitowanego w latach 90. Jak rzekła - tak się stało. Oczywiście dziś nie ustają spekulacje, a nawet zachwyty nad geniuszem Davida Lyncha, który tak sprytnie zaplanował kontynuację. Jednym słowem - mamy do czynienia z najlepszym, cliffhangerem w dziejach seriali.

Premiera Twin Peaks 3. Gwiazdy na czerwonym dywanie

Źródło: Associated Press/x-news

Prawda jest oczywiście bardziej prozaiczna - gdyby nie pomysł na powroty innych seriali (choćby „Archiwum X” czy „Pełnej chaty”) do kontynuacji „Twin Peaks” nigdy pewnie by nie doszło. Nawiasem mówiąc - to ciekawe, że żaden z tych odgrzewanych kotletów nie okazał się smaczny. Miasteczko Twin Peaks niestety też nie - choć to oczywiście wrażenie bardzo subiektywne.

Ale po kolei. Rozstaliśmy się z Twin Peaks w latach 90. w dość niejasnej sytuacji fabularnej. Agent Cooper został najpiew uwięziony w Czarnej Chacie, a ktoś się z niej wydostał: zły sobowtór, doppelgänger. Ktoś, kto się pod niego podszywa.

Po 25 latach lądujemy dokładnie w tym samym miejscu, w którym bohaterów zostawiliśmy.

Tyle tylko, że w ciągu ćwierćwiecza zmieniło się wszystko. A zwłaszcza telewizja i seriale. Wtedy, na początku lat 90. David Lynch był bogiem kina. „Blue Velvet”i „Dzikość serca” to do dziś najlepsze jego filmy. Ten drugi zrobił furorę w Cannes, a on sam zdobył Złotą Palmę. W tym samym czasie powstało „Twin Peaks” (w Polsce przyjął się tytuł „Miasteczko Twin Peaks”).

I całkowicie zmieniło oblicze seriali telewizyjnych. Lynch wstrząsnął zastanym światem, w którym nie było wcześniej miejsca choćby na takiego agenta FBI jak Cooper, który rozwiązywał zagadkę dzięki Damie z Pieńkiem, swoim snom czy rzucaniu kamieniami. To było kompletne novum, podobnie jak oniryczny klimat miasteczka Twin Peaks.

Co prawda w tym samym czasie powstał „Przystanek Alaska”, w którym Cicely odgrywało podobną rolę jak Twin Peaks. Niektórzy oryginałowie zamieszkujący to miasteczko mogliby się pojawić w serialu Lyncha, ale mimo wszystko była to produkcja dość pogodna (nawet zabicie człowieka przez meteoryt potraktowano tam w zabawowy sposób). Serial Lyncha, który zaczął się jak typowy kryminał, szybko stał się niebezpiecznie mroczny i fatalistycznie mistyczny.
Ten klimat jeszcze się pogłębiał w drugim sezonie. Wielu widzów tego nie wytrzymało, a widownia zaczęła się drastycznie kurczyć. Lynch podążył swoją drogą. I - niczym serialowy Steve Jobs - wyznaczył trendy. Bez „Miasteczka Twin Peaks” nie byłoby pewnie dziś takich seriali jak „Trapped”, „Fargo”, nie byłoby też pewnie świetnego netflixowego „Legionu” i wielu innych produkcji, którymi dzis się zachwycamy.

Nic dziwnego, że na nowe „Twin Peaks” z dużymi nadziejami czekali ci, którzy namiętnie po nocach oglądali pierwsze dwie serie. Ale też i ci, którzy w latach 90. byli jeszcze dziećmi, a serial oglądali znacznie później. Bo przynać trzeba, że Lynch, choć od wielu lat nie nakręcił filmu tak wybitnego jak „Blue Velvet” czy „Dzikość serca”, wciąż jest reżyserem kultowym.

Można było więc podejrzewać, że po tylu latach Lynch - zabierając się za swój kultowy serial - znów czymś zaskoczy widzów. Na razie w HBO GO możemy obejrzeć cztery odcinki (będzie ich łącznie osiemnaście). I niestety nie porywają.

Owszem, bohaterowie są starsi i jest jasne, że minęło 25 lat od ostatnich wydarzeń. Serial jednak nie zmienił się zupełnie.

Nadal mamy hipnotyzującą muzykę, mgliste krajobrazy, strzeliste jodły, słynny wodospad. Pojawiło się też wiele postaci, które pamiętamy z poprzednich serii. Tyle, że nic z tego nie wynika.

Akcja przenosi się z miasteczka Twin Peaks m.in. do do Nowego Jorku, co nie jest zaletą, tylko wręcz wadą. Wielu aktorów gra fatalnie. Sceny z Lucy i Andym są nie do zniesienia, bo ich infantylizm - w założeniu śmieszny - jest raczej żenujący.

Fabuła znów jest pokręcona jak niegdyś, ale wcale nie sprawia wrażenie tajemniczej, tylko zwyczajnie nudnej. Owszem, w czwartym odcinku akcja nieco przyspiesza - i być może to dobry prognostyk na przyszłość. Tyle tylko, że nie widać, by dawny rewolucjonista Lynch tym razem nawiązał do własnych tradycji. Właściwie nowe odcinki „Twin Peaks” mogłyby być równie dobrze nakręcone w latach 90. tak, jakby przez te wszystkie lata w filmie nie zmieniło się nic - może poza formatem. Jasnym punktem jest tylko Kyle MacLachlan i kolejne wcielenia agenta Coopera. Gdyby nie on, nie byłoby po co czekać na kolejne odcinki. Dla niego warto dać Lynchowi jeszcze szansę. Pytanie tylko, czy dobra wola widza wystarczy na kolejnych czternaście odcinków.

Lynch zawiesił się sam - niczym agent specjalny Cooper w Czarnej Chacie - gdzieś między latami 90. a teraźniejszością. Będą z pewnością tacy, którzy obejrzą serial z zachwytem. Większość jednak będzie kręcić nosem. I wcale nie dlatego, że „wychowali się na ojcu Mateuszu”, ale dlatego, że dziś można już zobaczyć wiele ambitnych seriali, które dzieło Lyncha biją na głowę pod każdym względem.

ZOBACZ TEŻ | Lynch i ruch medytacji transcendentalnej

Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 13

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

P
Plejbek
Serial Fargo nie powstałby przede wszystkim bez filmu Fargo.
A
A
Dokładnie. Jodły, k... sekwoje. Jak tylko przyjechał to pytał co to za drzewa, nawet wspomniał Diane żeby mu przypomniała zapytać
G
Glabzdr
To tylko TVN. Niech coś napiszą lub powiedzą o swoich przyglupich produkcjach serialowych.
J
Judyta
Strzeliste, iglaste drzewa z Twin Peaks to daglezje!!! W pierwszych dwóch sezonach, praktycznie w każdym odcinku, zachwyca się nimi Cooper :)
t
tobi
To nie były jodły tylko sekwoje; chyba.
j
ja
piszesz 'Podoba się, nie podoba, kazdy niech oceni.' po czym stwierdzasz, że 'krytyk' nie ma prawa oceniać... strzał w kolano
K
Kuba
Bardzo przepraszam, jednak idiotki...
k
kuba
Po przeczytaniu tej recenzji po raz kolejny żałuję, że poświęciłem swój czas na zapoznanie się z opinią jakiegoś idioty....
P
Pawel
Dajcie spokój, autor ma duzo racji, Niestety wygląda, że ten serial to będzie gniot bazujący tylko na nostalgii. Dodatkowo Lynch opanował do perfekcji zdolność przerzucania na widza winy za to, że jego film sie nie podoba, bo widz nie zrozumiał konwencji itd. A jest odwrotnie, Lynch od wielu lat nie nakrecił niczego dobrego a już pisanie o tym, że jego najlepszym filmem jest Mulholland Drive to jakieś jaja. Do Dzikosci Serca to sie nie umywa.
Na razie po 4 odcinkach nowego Twin Peaks moge powiedzieć, że wyszła pretensjionalna, nudna kicha.
P
Piotr
"Serial jednak nie zmienił się zupełnie." To zdanie świadczy o tym, że autor recenzji albo nie obejrzał pierwszych odcinków "nowego" Twin Peaks albo nie oglądał nigdy "starego" Twin Peaks. Co by nie mówić o serialu, to na pewno zmiana w stosunku do odcinków sprzed 25 jest olbrzymia.
k
kerava
Recenzja napisana przez idiotę, ot co.
x
x
bzdurna ta recenzja. większość fanów Lyncha za jego opus magnum uznaje Mulholland Drive. Poza tym słabo pod względem stylistycznym. Co czwarty licealista napisałby ten tekst lepiej
A
Administrator
To jest wątek dotyczący artykułu Twin Peaks 3 [RECENZJA] Ogniu, krocz za Lynchem, bo umrzemy. Z nudów
J
Ja
Wiadomo. Jeżeli w czymś jesteśmy mocni, to w krytykowaniu.
Dlaczego kazdy smutny krytyk ma taka postawe? Abstrachujac od tego ze chciał być reżyserem?
A dlatego bo to takie latwe "cool". Podlaczajac sie do narzekania i biadolenia, nie tylko wie ze bedzie społecznie akceptowany, ale jednoczesnie (jego zdaniem) stawia go w pozycji "ponad tworcow".
Jak to wyglada obiektywnie, a nie przez banał powyzej? Otóż jest facet który ma szansę poeksperymentować z materia serialowa jak nikt inny. I to robi. Podoba się, nie podoba, kazdy niech oceni.
A pan krytyk niech przelaczy na ojca mateusza skoro mu się nudzi. Albo trudne sprawy.
Wróć na i.pl Portal i.pl