Słaby początek sezonu Magdaleny Fręch
O niewykorzystanej szansie na podreperowanie dorobku punktowego może mówić Magdalena Fręch, która rok zakończyła na 25. pozycji. Łodzianka ma chrapkę na wskoczenie do czołowej dwudziestki, aby jednak tego dokonać, musi zacząć gromadzić punkty.
Nowy sezon Magda rozpoczęła w Brisbane. Jej pierwszą rywalką była Holenderka Suzan Lamens, wydawało się więc, że dla będącej faworytką Polki, która zmagania zaczęła od drugiej rundy (jako rozstawiona w pierwszej miała wolny los) nie będzie to przesadnie trudna do sforsowania przeszkoda. Obiecujący początek i przełamanie na 3:2 nie zwiastowały późniejszych kłopotów. Niestety, ostatecznie to przeciwniczka cieszyła się z wygranej (5:7, 3:6), a nasza tenisistka czwarty rok z rzędu w pierwszym turnieju przegrywa już premierowy mecz.
Co ciekawe, mimo nieudanego startu w Australii, Fręch może zanotować… awans w światowym rankingu. Pomóc w tym mogą Świątek i Aryna Sabalenka. Pierwsza poprzez zwycięstwo w czwartkowym spotkaniu z Katie Boulter (przy założeniu, że Biało-Czerwoni awansują do półfinału United Cup), druga jeśli w Australii wyeliminuje Julię Putincewą.
Fręch w kolejnym tygodniu planuje start w innym turnieju rangi 500, tym razem w Adelajdzie. O sukces będzie jednak bardzo trudno – Jelena Ostapenko, Jasmine Paolini, Jessica Pegula i Barbora Krejcikova to tylko niektóre tenisistki zamierzające zagrać w tej samej imprezie.
Gdzie zagra Magda Linette?
Powodów do zadowolenia nie ma także Magda Linette. W tym przypadku w zasadzie trudno zrozumieć, co zdarzyło się w Brisbane w potyczce z McCartney Kessler. Długo w pierwszym secie wydawało się, że Polka prezentuje się w ofensywie lepiej od przeciwniczki i nawet jeśli nie wszystko wyglądało idealnie (przełamania), można było przypuszczać, że poradzi sobie z niżej notowaną rywalką. Nic takiego nie nastąpiło, poznanianka spuściła z tonu i ostatecznie przegrała 4:6, 4:6.
Pomimo porażki Linette prawdopodobnie utrzyma miejsce w czołowej czterdziestce rankingu. W kolejnym tygodniu wystąpi w Hobart w turnieju rangi 250, gdzie będzie jedną z najwyżej rozstawionych tenisistek. Może więc tym razem pójdzie Polce lepiej?
W tym samym miejscu wystartuje także specjalizująca się w grze podwójnej Katarzyna Piter (w duecie z Angelicą Moratelli). Doświadczona tenisistka, podobnie jak Fręch i Linette, również źle rozpoczęła sezon, imprezę rangi 250 w Auckland (w parze z Chinką Qianhui Tang) zakończyła porażką 6:3, 5:7, 5:10 w pierwszym starciu z Aleksandrą Krunić i Sabriną Santamarią.
Dwie porażki Huberta Hurkacza
Gdyby w naszym zespole nie było Świątek, przygoda z turniejem United Cup prawdopodobnie zakończyłaby się już po fazie grupowej. Zupełnie bowiem nie wyszły dwa pojedynki naszemu najlepszemu singliście. Hubert Hurkacz najpierw w dwóch setach uległ Norwegowi Casperowi Ruudowi 5:7, 3:6, a w środę nie sprostał Czechowi Tomasowi Machacowi (5:7, 6:3, 4:6). Na jego szczęście już w czwartek będzie miał doskonałą okazję na przełamanie niemocy, zmierzy się bowiem z notowanym w drugiej setce światowego rankingu Brytyjczykiem Billym Harrisem.
Po raz ostatni Hurkacz doznał dwóch porażek w dwóch meczach rozpoczynających sezon dziesięć lat temu. Wówczas jednak miał osiemnaście lat i rywalizował o punkty w challengerach. Tym razem wpadki zanotował jako jeden z dwudziestu najlepszych tenisistów świata i oby to były złe miłego początki – wielkoszlemowy Australian Open startuje bowiem już za niespełna dwa tygodnie.
Iga Świątek polską bohaterką
Jedyną polską przedstawicielką, która dobrze weszła w sezon, jest Świątek, która w dwóch setach ograła zarówno Malene Helgo jak i Karolinę Muchovą, wzięła udział także w dwóch zwycięskich pojedynkach mikstowych. To ona jest matką sukcesu w postaci awansu do ćwierćfinału turnieju United Cup. Oby był to dobry znak i obyśmy w Melbourne za kilkanaście dni oglądali jej marsz po pierwszy w karierze triumf w AO.