Dmitrij Perow został zastrzelony przez rosyjskiego strzelca wyborowego po ucieczce z frontu na Ukrainie.
Ciało 31-latka pozostawiono na śniegu na środku pola w rosyjskiej wiosce, żeby zgniło. Ta egzekucja, przed kolejną masową mobilizacją, ma być ostrzeżeniem dla innych buntowników, aby nie uciekali z pola walki.
Ciało zostawili na zaśnieżonym polu
Perow opuścił swoją jednostkę wojskową uzbrojony w broń automatyczną i amunicję i udał się do Rosji, oddalonej o ponad 500 km - twierdzą rosyjskie władze. Po pościgu został zastrzelony przez snajpera, a jego ciało leżało na polu w Nowouglance, wiosce w południowo-zachodniej Rosji.
Rosyjscy wojskowi powiedzieli, że rozpoczęli obławę na Perowa, po tym jak uciekł ze swojej jednostki wojskowej. Na filmie było widać, jak Perow wsiada do autobusu na jednej ze stacji w Rosji.
Dopadli go i zastrzelili
Został znaleziony pięć dni później i „zlikwidowany” - podali w komunikacie rosyjscy funkcjonariusze organów ścigania.
Oficjalne źródło podało, że nie ma już żadnego zagrożenia dla okolicznych mieszkańców. Prowadzone są czynności śledcze w sprawie jego ucieczki.
Perow, który pozostawił 25-letnią żonę Jekaterinę, służył w jednostce wojskowej nr 11045 344. pułku rozpoznawczego.
Informacja pojawia się po tym, jak byli skazańcy, którzy zostali powołani na wojnę na Ukrainie, twierdzili, że Putin ma „eskadrę likwidatorów” do publicznych egzekucji dezerterów.

mm