Siły rosyjskie wściekle atakują Siewierodonieck na wschodzie Ukrainy. Moskwa nasiliła również ataki na pobliski Łysyczańsk.
Te dwa miasta zamieszkałe przed wojną przez 200 tys. ludzi są ostatnimi dużymi obszarami pod kontrolą Ukrainy w obwodzie ługańskim. Ciężka artyleria niszczy pozycje ukraińskie, torując piechocie drogę do miast. Prezydent Wołodymyr Zełenski nazwał sytuację na wschodzie jako „bardzo skomplikowaną” i „nieopisanie trudną”.
Burmistrz Siewierodoniecka Ołeksandr Striuk mówi, że walki toczyły się na dworcu autobusowym. Centrum pomocy humanitarnej nie działa, padły komórki, nie ma prądu. W wyniku walk, braku leków i chorób, zginęło 1500 cywilów.
Gubernator okręgu ługańskiego Serhij Haidai mówił, że Rosjanie wycofali się „ze stratami” z rejonu wsi Bobrowe, 20 km na południowy wschód od Siewierodoniecka, ale bombardowali pobliską wioskę nad rzeką Siversky Donieck.
"Sytuacja w Łysyczańsku jest ciężka z powodu ciągłego ostrzału; są ofiary śmiertelne i ranni" – napisał w Telegramie. Dodał, że siły wroga atakują jedyne połączenie drogowe ze światem zewnętrznym. Według niego ten tydzień będzie bardzo trudny, bo Rosja rzuca kolejne siły, by zająć Siewierodonieck lub odciąć ten obszar od komunikacji z Ukrainą.
- Oto bunkier Putina. Podziemna stolica Rosji na wypadek wojny atomowej
- Putin jest współwinny zbrodni wojennych. Po takim czymś nie ma „zachowania twarzy”
- Rosyjskie wojska dążą do okrążenia ukraińskich sił w Siewierodoniecku
- "Przypadek śmierci mózgowej". Estoński polityk ostro krytykuje Scholza i Macrona
