
Jeden kontra miasto żołnierzy
W piątek w mediach społecznościowych sztabu generalnego ukraińskiej armii ukazała się historia jednego z żołnierzy walczącego w wojnie na Ukrainie. Jak informują wojskowi, jest to "historia, która mrozi krew w żyłach".
"Maestro jest żołnierzem 47. oddzielnej brygady zmechanizowanej i pierwszym ukraińskim wojskowym, który wkroczył do Robotynia. Był jeszcze 22 lipca, a nam udało się wyjechać w Święto Niepodległości" - tłumaczą.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
Wojskowy o pseudonimie "Maestro" potrafił zadać duże straty rosyjskim najeźdźcom, mieszkającym w każdym z domów opuszczonych przez lokalnych cywilów. Żołnierz codziennie walczył o życie - czytamy dalej.
"Raz mnie przyłapali, było ich dwóch. Jeden młody chłopak, drugi starszy. Chodzili i mnie szukali, a ja ukryłem się w ogrodzie. Ten młodszy ruski pytał starszego: +Co z nim zrobimy, gdy go znajdziemy?+. Drugi odpowiedział: +Jak to co, rozstrzelamy na miejscu+. Na szczęście wtedy mnie nie znaleźli" - wspomina "Maestro" w nagraniu wideo zamieszczonym przez sztab.
Najbardziej bał się śmierci
Jak przyznał, najbardziej obawiał się nie śmierci, lecz rosyjskiej niewoli.
"Nosiłem w kieszeni nabój. Sam nie wiem, czy potrafiłbym (popełnić samobójstwo), ale nosiłem. Nie oddałbym się w niewolę" - podkreślił wojskowy.
Po kilku tygodniach ukrywania się w Robotynem "Maestro" w końcu doczekał się tam szturmu ukraińskiej armii.
"Zobaczyłem nasze wozy bojowe Bradley. Rosjanie uciekali tak, jak stali, dosłownie w klapkach. Byłem w euforii" - opowiadał żołnierz.
Tak dokonano wyzwolenia Robotynego
Robotyne zostało wyzwolone, a ukraińskie wojska już posuwają się na południowy wschód od tej ważnej miejscowości – powiadomiło 28 sierpnia na Telegramie Military Media Center, cytując wiceminister obrony Ukrainy Hannę Malar.
Wyzwolenie Robotynego stało się możliwe dzięki heroicznej postawie 31 naszych żołnierzy, spośród których jedna trzecia nie miała doświadczenia bojowego. W ciągu 18 godzin ci wojskowi przeczołgali się dosłownie na brzuchach przez kilometry pól minowych. Następnie wypędzili wroga z zajmowanych przez niego pozycji i utrzymali je przez dwie doby, dopóki nie nadeszły posiłki. Grupa 31 osób wykonała pracę całego batalionu, liczącego około 400 żołnierzy. Wysiłek tych ludzi umożliwił brygadzie naszych wojskowych natarcie na Robotyne i przywrócenie nad nim kontroli po tygodniach szturmów - relacjonował we wtorek szef MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba.
Wieś odbita z rąk agresora leży na trasie prowadzącej do miasta Tokmak, węzła logistycznego armii rosyjskiej. Jeszcze dalej na południe, za Tokmakiem, znajduje się Melitopol - jeden z głównych celów kontrofensywy ukraińskiej.
W ocenie wielu zachodnich obserwatorów, m.in. ekspertów amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW), zdobycie Robotynego może umożliwić Ukraińcom kontynuowanie natarcia na mniej zaminowanym, łatwiejszym do pokonywania terenie.
rs
Źródło: