Ukraińska kontrofensywa ruszyła oficjalnie na początku czerwca. Od tamtego czasu można wskazać cztery kluczowe odcinki frontu, na których toczą się ważne boje. Najdalej na północny wschód, na pograniczu obwodów ługańskiego i charkowskiego, od paru tygodni wysiłki ofensywne podejmują Rosjanie. Bez przełomu. Niżej, na południe, Ukraińcy w ostatnich tygodniach chwalili się postępami na flankach Bachmutu (obwód doniecki), co jednak nie ma większego strategicznego znaczenia. Od początku było jasne, że najważniejsza będzie walka w obwodzie zaporoskim – bo tam Ukraińcy mają największe szanse, by zmienić losy kampanii. Jak?
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
Atakując z północy, docierając do Morza Azowskiego. Odetną okupowany Krym i wschodnią część obwodu chersońskiego od głównych sił rosyjskich. Na tym froncie początkowo najlepiej szło Ukraińcom bardziej na wschód, na pograniczu obwodów zaporoskiego i donieckiego (kierunek na Berdiańsk, potencjalnie Mariupol). Ale to był początek kontrofensywy. Wielu ekspertów od początku wskazywało, że najbardziej perspektywiczny jest kierunek ataku na zachodnim odcinku frontu zaporoskiego, od Orichiwa, na Tokmak i dalej Melitopol. I tam właśnie ostatnio Ukraińcy mogą się chwalić największymi sukcesami.
Cios w Rosjan
Robotyne leży ok. 75 km na północny wschód od Melitopola. Około 100 km od Berdiańska, leżącego nad Morzem Azowskim. Na tym odcinku frontu to była kluczowa pozycja obronna Rosji. Zajęcie Robotyne już 23 sierpnia ogłosiła ukraińska 47. Samodzielna Brygada Zmechanizowana. Oficjalnie potwierdziła to w poniedziałek, 28 sierpnia, wiceminister obrony Ukrainy Hanna Malar.
Wyzwolenie Robotyne nie otwiera Ukraińcom przysłowiowej autostrady nie tylko do Morza Azowskiego, nie tylko do Melitopola, ale nawet do Tokmaku. Trzeba jeszcze sforsować kolejne linie rosyjskich umocnień. Kontrola nad Robotyne pozwala rozwinąć kolejne działania ofensywne. Rosjanie stracili ważną rubież w systemie ich obrony na tym kierunku. Teraz na drodze wojsk ukraińskich znajduje się Tokmak. Po jego zajęciu będzie już można iść na Melitopol. Jak podkreśla w rozmowie z PAP Iwan Kyryczewski, ekspert serwisu Defence Express, to ważny węzeł kolejowy łączący okupowany Donbas z okupowanym Krymem. Gdyby udało się dojść do Melitopola przed nadejściem złych, jesiennych warunków pogodowych, to już ogromnie skomplikowałoby Rosjanom komunikację z Krymem i oddziałami w okupowanej części obwodu chersońskiego. Wówczas nie trzeba nawet Ukrainie przysłowiowo „poić koni” w Morzu Azowskim. Jakieś 15 km na południe od Melitopola jest już bowiem Łyman Mołocznyj. De facto już część morza. Zresztą już samo opanowanie Tokmaku oznaczać będzie przerwanie kolejowej łączności Krymu z Rosją. I skazałoby Rosjan na jedyne drogowe połączenie drogą M-14, przez Priazowskie do Melitopola i dalej, na Krym.
Stępić „zęby smoka”
Przed Ukraińcami teraz zadanie sforsowania linii betonowych umocnień przeciwczołgowych, na południe od Robotyna. To silnie ufortyfikowane pozycje ze słynnymi „zębami smoka”, żelbetowymi bryłami w kształcie piramidy, które mają powstrzymywać czołgi. Pomiędzy nimi znajdują się pola minowe. - Broniąc linii zabezpieczenia Rosjanie wyczerpali większą część swoich rezerw kadrowych z południa. Rosjanie są na wyczerpaniu sił i możliwości technicznych, utracili zdolności bojowe, z pomocą których mogliby prowadzić walkę w tak wyczerpującym tempie, które obserwujemy. Można więc przypuszczać, że szturm linii Surowikina może być łatwiejszy od szturmu linii zabezpieczenia – dodał Kyryczewski w rozmowie z PAP.
W poniedziałek wiceminister obrony Hanna Malar podała, że ukraińskie oddziały zaczęły posuwać się na południowy wschód od Robotyne, w kierunku miejscowości Nowoprokopiwka i Oczeretowate. Wiadomo, że Ukraińcy posunęli się na odcinku Nowodanyliwka-Werbowe. Postępy sił ukraińskich w okolicach Robotyne zbliżają je do ataku na drugą linię rosyjskiej obrony. Według amerykańskiego think-tanku ISW, na drugiej linii obrony rosyjskiej w zachodniej części obwodu zaporoskiego nie zauważa się nowych jednostek i formacji, co może sugerować, że pozycje te zajmują siły już uczestniczące w walkach. O poważnej sytuacji świadczyć mogą doniesienia, że rosyjskie dowództwo wojskowe wykorzystuje pododdziały – uważanych za elitarne i raczej do zadań ofensywnych - powietrznodesantowe do obrony zagrożonych pozycji. Spod Kreminnej na odcinek frontu pod Robotyne mieli być przerzuceni żołnierze 76. Dywizji Desantowo-Szturmowej z Pskowa.
dś