O sprawie pisze "Kurier Lubelski". - Poszedłem z rodziną na poranną mszę. Karteczki zobaczyliśmy jednak dopiero wtedy, gdy podeszliśmy po kredę święconą. Kreda i ulotki leżały bardzo blisko siebie. Sprawiało to takie wrażenie, że wierni którzy biorą kredę powinni też wziąć ulotkę - mówi mieszkaniec Poniatowej. - Początkowo myśleliśmy, że na ulotkach znajdziemy wyjaśnienie symboliki święta Trzech Króli i tego po co na drzwiach mamy pisać K+M+B.
CZYTAJ TEŻ: Owsiak: Polacy dają energię, nawet gdy wbijają szpilę
W ulotce autorzy przypuszczają bezpardonowy atak na szefa Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Poza wspomnianym już oskarżeniem o związek z Hare Kryszna i atakiem na rodziców, w publikacji można przeczytać m.in. że Owsiak "w specyficznych warunkach został dostrzeżony i wylansowany przez lewicowo-liberalne media jako największy specjalista od dobroczynności". Autorzy ulotki ostrzegają też, że "człowiek wierzący dając Wielkiej Orkiestrze pieniądze popełnia grzech, bo bierze udział w sprawach diabelskich".
Księża z parafii utrzymują, że z ulotkami nie mają nic wspólnego. Pytany przez "Gazetę Wyborczą" ks. Łukasz Głaz wyjaśnia, że widział na zakrystii plakat z opisywaną treścią, ale nikt nie pytał duchownych o zgodę na kolportaż ulotek na terenie kościoła.
CZYTAJ TEŻ: Zamach na Jurka Owsiaka (w książce poznaniaka)
Ks. Mieczysław Puzewicz, rzecznik lubelskiej kurii komentuje sprawę dla "Kuriera Lubelskiego": "Ocena kogokolwiek przez pryzmat historii jego rodziców jest niedopuszczalna - stwierdził ks. Puzewicz. - Całkowicie bezzasadne jest też łączenie dzieła WOŚP z diabelskimi sprawami. Wierzący mogą bez obaw wspierać tę akcję. Ja robię to od 20 lat".