Co mogą oznaczać zmiany traktatów UE? Fogiel wyjaśnia
Na środę w Komisji Spraw Konstytucyjnych (AFCO) Parlamentu Europejskiego jest zaplanowane głosowanie raportu zawierającego propozycje zmian dwóch dokumentów założycielskich UE, czyli Traktatu o Unii Europejskiej oraz Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Jedną z proponowanych zmian jest eliminacja zasady jednomyślności (veta) w głosowaniach w Radzie UE w 65 obszarach.
Radosław Fogiel, poseł Prawa i Sprawiedliwości, przewodniczący sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych ocenił w rozmowie z PAP, że „chociaż zmiana traktatów to skomplikowana procedura, która nie może być przeprowadzona w komisji, to już sam fakt, że taka dyskusja się toczy, a projekt rezolucji jest w komisji, gdzie będzie głosowany, jest faktem politycznym”. Zdaniem polityka PiS „wszelkie zmiany traktatów, które miały by ograniczać suwerenność państw członkowskich, pozbawiać państwa prawa weta, czy iść w kierunku tworzenia europejskiego »super państwa«, z punktu widzenia PiS oraz polskiego interesu są poważnym zagrożeniem”.
– Będziemy głosować przeciw, to będzie też sprawdzian dla innych grup politycznych, w których są polskie partie polityczne, czy będą głosowały zgodnie z interesem naszego kraju – powiedział.
Zdaniem Radosława Fogla „w interesie Polski, ale też samej Unii Europejskiej jest pozostawienie dużej dozy odpowiedzialności w rękach narodowych parlamentów, bo są to demokratycznie wybrane ciała”. – Parlament Europejski wybierany jest w sposób demokratyczny, ale ponieważ bierze się w nim pod uwagę parytet ludnościowy, jest tam nadreprezentacja dużych państw europejskich. To też nie jest ciało, które może podejmować takie decyzje. To poszczególne państwa narodowe mają ten demokratyczny mandat od swoich obywateli – ocenił.
Polityk PiS podkreślił, że „zanegowanie samej zasady jednomyślności było by zagrożeniem dla spójności i istnienia całej Unii Europejskiej”. W jego ocenie „szczególnie zagrożone dyktatem były by mniejsze kraje jak Portugalia, kraje Beneluksu, Estonia, Łotwa”. Zauważył, że „prawo weta jest czymś w rodzaju przycisku alarmowego, że to jest czerwona linia, której kraj nie jest w stanie przekroczyć i w ten sposób zmusza się kraje członkowskie do poszukiwania konsensu”. – Jeżeli prawo weta zniknie i będziemy mieć do czynienia z dyktatem państw silniejszych albo koalicji, to coraz więcej krajów poczuje, że nie ma wpływu na to, co się dzieje w Unii Europejskiej, a to pierwszy krok, aby ona się rozpadła – dodał.
Bartoszewski: Jest bardzo mało prawdopodobne, aby do tych zmian doszło
Z kolei polityk Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Teofil Bartoszewski, zastępca przewodniczącego sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych zwrócił uwagę, że „zmiany traktatów założycielskich Unii Europejskiej muszą być zatwierdzone, a następnie ratyfikowane przez wszystkie państwa członkowskie”. W związku z tym – zdaniem polityka PSL – „jest bardzo mało prawdopodobne, aby do tych zmian doszło, ponieważ w tej chwili 10 do 12 państw członkowskich Unii Europejskiej nie chce zmiany traktatowej”.
Tłumaczył, że „zmiana traktatów musi być przeprowadzona jednogłośnie, a nie na zasadzie większości w parlamencie, czy w Radzie Europejskiej. Traktat Lizboński przewiduje, że na zmiany traktatowe muszą zgodzić się wszystkie państwa członkowskie”.
– Nie można obalić Traktatu Lizbońskiego, który był ratyfikowany przez wszystkie państwa członkowskie – mówił.
Władysław Teofil Bartoszewski przypomniał, że podobna sytuacja miała miejsce, kiedy prezydent Francji Valéry Giscard d'Estaing chciał wprowadzić konstytucję dla Europy. – Przeciw jej wprowadzeniu zagłosowała Francja i Holandia i w związku z tym, jego propozycja nie mogła wejść w życie – wskazał.
Źródło:
