O prawdziwym szczęściu może mówić 21 osób, które były na pokładzie samolotu, który rozbił się podczas startu niedaleko Houston w Teksasie.
Maszyna lecąca do Bostonu wypadła z pasa i kiedy przetoczyła się przez lotniskowe ogrodzenie, stanęła w ogniu. Żadna z 21 osób nie doznała nawet poważniejszych obrażeń. Wszyscy ewakuowali się przed przybyciem służb ratowniczych. Przyczyny wypadku bada już specjalna komisja.
Osiemnastu pasażerów i trzech członków załogi przeżyło wypadek, mówił dziennikarzom sierżant Stephen Woodard z Departamentu Bezpieczeństwa Publicznego Teksasu, opisując incydent jako „przerażający”.
Jak poinformowało biuro szeryfa hrabstwa Waller, dwie osoby zostały zabrane do okolicznych szpitali. Według lekarzy, jedna osoba doznała lekkiego urazu pleców, a druga miała problemy z oddychaniem.
33-letni samolot McDonnell Douglas MD-87 należał do przedsiębiorcy budowlanego z Houston, J. Alana Kenta. On i pozostałe osoby leciały do Bostonu na mecz play-off pomiędzy Boston Red Sox i Houston Astros na Fenway Park.
