Na szczęście mamy dla wszystkich dobrą wiadomość. W piątek, 28 stycznia zaginiona rzeźba została odnaleziona.
To nie był pierwszy raz
Nie była to pierwsza kradzież zabytkowej figurki w dawnym Forście-Berge. Rzeźba tkacza z tamtejszej fontanny znalazła się w Zielonej Górze. Dzięki pomocy czytelników Gazety Lubuskiej udało się odnaleźć figurkę, wieńczącą fontannę i ustalić jej powojenny „życiorys”. Okazało się, że w czasie rozbiórki Berge, tkaczem się zaopiekowano. Na tyle skutecznie, że stanął na terenie zielonogórskiej Polskiej Wełny. Stał na cokole za budynkiem. Gdy zbudowano tam market, zrobiło się takie zamieszanie, że byli pracownicy stracili figurkę z oczu. Nam udało się ustalić, że stoi w jednym z ogrodów na zielonogórskim Jędrzychowie.

Smutny koniec wielkiego miasta
Niewiele osób odwiedzających przygraniczne Zasieki wie, że przed 1945 r. była to tętniąca życiem dzielnica Forst, leżącego na drugim brzegu Nysy. Dziś z czasów dawnej świetności pozostały szczątki mostów, sterczące dwie betonowe latarnie i smętne resztki fontanny. Na przyczółkach mostu stała kamienna figura, właśnie ta, którą ktoś 7 lat temu ukradł.

Skradziona z ruin Długiego Mostu w Zasiekach w 2015 r. rzeźba, stanowiła jego najcenniejszą dekorację, która umieszczona była od strony dolnej wody.
Wszyscy byli oburzeni zuchwałą kradzieżą
Kradzież odbiła się szerokim echem w Polsce i Niemczech, pisała o tym prasa po obu stronach granicy, a sama rzeźba za sprawą Lubuskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków zgodnie z procedurą trafiła do Krajowego Rejestru Zabytków Skradzionych lub Wywiezionych za Granicę niezgodnie z prawem.
Na stronie LWKZ widnieje komunikat:
W 2015 r. (przed dniem 08.07.2015 r.), w niewyjaśnionych okolicznościach, skradziono rzeźbę siedzącego mężczyzny, dekorującą przęsło uszkodzonego mostu – Lange Brücke, łączącego do 1945 r. dwie części miasta Forst (obecnie Forst w Niemczech i Zasieki w Polsce). Wykonana z piaskowca rzeźba dekorowała przęsło mostu Lange Brücke wzniesionego w latach 1921-23 według projektu architekta Rudolfa Oskara Alberta Kühna (zmarłego w Berlinie w 1950 r.). Mężczyzna (sukiennik?) przedstawiony jest w pozycji siedzącej z głową podpartą rękami wspartymi na niewielkim stoliczku (?). Postać ma na głowie czapkę, odziana jest w kaftan, na nogach ma wysokie buty o pofałdowanych cholewkach. Rzeźba ustawiona była nad prostokątną, piaskowcową tablicą fundacyjną z wyrytym napisem treści: „Lange Brücke / erbaut in Jahren 1921-1923 / unter Oberburgermeister Gründer / (…) Stadtbaurat Dr. ing. Kühn”. Warsztat brandenburski, modernizm, 1921-1923 r.
Link do strony skradzionej figurki na stronie LWKZ
Rejestr ten gromadzi dane o kradzieżach muzealnych powstałych po roku 1970, a od 1992 dokumentuje również straty poniesione przez związki wyznaniowe, kolekcjonerów prywatnych oraz inne instytucje.
Będzie drugie śledztwo?
W 2015 roku policja przeprowadziła śledztwo, które z powodu niewykrycia sprawcy zostało umorzone. Przez 7 lat nikt nie słyszał o zabytkowej figurce sukiennika, aż do piątku 28 stycznia. Ukradziona rzeźba z przęsła mostu została odnaleziona przez policję na posesji jednego z domów w Lubsku.
-Policjanci weszli na teren posesji, ponieważ dostali informację, że może tam się znajdować poszukiwana figurka z mostu w Zasiekach- informuje komisarz Aneta Berestecka z żarskiej policji. -Rzeźba została zabezpieczona i czeka na badania, które ma przeprowadzić Lubuski Konserwator Zabytków.
Właściciel posesji, na której przez ostatnie lata przebywała figurkę twierdzi, że znalazł ją w czasie porządkowania swojego terenu w okolicach Brożka, czyli nieopodal Zasiek.
-Na razie nikomu nie postawiono żadnych zarzutów. Prowadzone są czynności mające na celu ustalenie sprawców - dodaje A. Berestecka.
Kto ukradł i dlaczego?
Środowisko historyków, muzealników i regionalistów z pewnością będzie zadowolone, że poszukiwana przez lata zabytkowa figurka w końcu się odnalazła. Choć cała sprawa jest dla niektórych trochę niejasna.
-To była bardzo głośna sprawa, którą opisywały media, a temat skradzionej rzeźby był szeroko dyskutowany na portalach społecznościowych i podczas różnych spotkań, gdzie pojawiały się nawet apele, żeby "posiadający" rzeźbę ją po prostu gdzieś podrzucił, bo i tak nie będzie miał z niej pożytku, ponieważ pochodzi ona z przestępstwa. Dlatego sytuacja, w której rzeźba odnajduje się po tylu latach, a jej "posiadacz" jak gdyby nigdy nic broni się, że odnalazł rzeźbę przypadkowo na swojej posesji, jest wyjątkowo zabawna. Bo wyobraźcie sobie Państwo, że nagle na waszej działce z dnia na dzień znajdujecie jakąś rzeźbę, która waży kilkaset kilogramów i która ewidentnie została tu podrzucona? Co Państwo robicie, bo chyba nie zabieracie tej istnej bomby zegarowej do swojego domu? Dlatego organy ścigania powinny prześledzić dokładnie powiązania wszystkich osób pojawiających się w tej sprawie. Zwłaszcza, że informacje o miejscu znalezienia rzeźby mógł przekazać np. rozczarowany wspólnik przestępstwa, tak jak to ponoć miało miejsce w przypadku kradzieży marmurowego herbu Widebachów z pałacu w Bieczu- twierdzi Arkadiusz Gutka(Stowarzyszenie Monitoring Zabytków).
Tak wyglądają szczątki Berge
