W małżeństwie Janusza Chabiora nie ma cichych dni

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
Janusz Chabior grywa głównie czarne charaktery, ale prywatnie jest zupełnie inny
Janusz Chabior grywa głównie czarne charaktery, ale prywatnie jest zupełnie inny Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
Wydawało mu się, że ma już miłosne uniesienia za sobą. Niespodziewanie poznał jednak kobietę, w której zakochał się jak nastolatek. Dziś tworzą prawdziwą „power couple”.

Ma na swoim koncie ponad sto ról filmowych. Większość z nich to drugi plan – postacie charakterystyczne, najczęściej typy spod ciemnej gwiazdy, bandziory albo wampiry. Teraz możemy go oglądać w kinach w komediowej roli skorumpowanego polityka w „Lokalu zamkniętym”. A na małych ekranach pojawia się niemal codziennie w kampanii reklamowej jednej z firm przesyłkowych.

- Nie lekceważę żadnej pracy. W przypadku artysty, a załóżmy, że aktor jest artystą, to użycie określenia „poważnie” czy „rzetelnie” to za mało. Bo czasami, gdy się chce w sztuce coś bardzo poważnie zrobić, to nic nie wychodzi. Poważnie czy rzetelnie można podejść do zagadnienia naprawy kranu. W przypadku sztuki aktorskiej trzeba się jej oddać. I ja właśnie tak lubię się całkowicie oddać, położyć na fali i czerpać przyjemność z grania – mówi w „Gazecie Wrocławskiej”.

*
Urodził i wychował się w Legnicy. W tamtym czasie stacjonował tam radziecki garnizon wojskowy. Rodzina Chabiorów mieszkała w jednym z bloków, który zasiedlali sowieccy żołnierze. Kiedy mały Janusz odrósł nieco od ziemi wraz z kolegami nieustannie sprawiali im różne psikusy: przecinali kable telefoniczne lub sypali gwoździe pod koła samochodów. Z czasem chłopak znalazł sobie jednak inne zajęcie.

- Ojciec działał w PTTK, organizował obozy. Stawiał na wychowawczy brak wygód: latryna w lesie, kąpiel w jeziorze. Dla mnie to była szkoła męstwa. Nauczył mnie, że przetrwać można w każdych warunkach, ale czułem, że ojciec jest obok, a jego twarda koścista ręka wyciągnie mnie za włosy z bagna – wspomina w „Twoim Stylu”.

Jednym z miejsc, gdzie mały Janusz bywał najczęściej z kolegami, był legnicki amfiteatr. W wakacje odbywały się tam projekcje kina letniego. Początkowo chłopaki strzelali do widzów z procy, ale potem zaciekawieni zaczęli oglądać filmy. Najpierw te z Winnetou, a potem o Godzilli i innych japońskich potworach. Gdy Januszowi sypnął się pierwszy wąsik, zainteresowały go piękne aktorki, z których najbardziej spodobała mu się Monica Vitti.

- Byłem najchudszy z 32 chłopaków z klasy w technikum samochodowym. Cierpiałem, gdy szedłem na basen i nie mogłem pokazać umięśnionej klaty. Każdy chłopak chciał się rozbujać na trampolinie, zrobić salto, płynąć pod wodą i chlapać na dziewczyny siedzące na brzegu basenu, ale mnie brakowało śmiałości. Na basenie siedziałem w T-shircie, nawet gdy słońce paliło – śmieje się w „Twoim Stylu”.

*
Początkowo marzył, by zostać marynarzem – jak Leonid Teliga, który samotnie opłynął cały świat. W technikum zainteresowała go historia i wpadł na pomysł, że będzie jej nauczycielem. Niestety wyniki matury przekreśliły te marzenia: z matematyki dostał dwóję (podobnie jak cała klasa, z wyjątkiem syna dyrektorki). Cóż więc było robić: musiał odbębnić swoje w wojsku. W tym samym czasie zakochał się na zabój w aktorce legnickiego teatru – Anicie Poddębniak.

- Znalazłem się blisko środowiska teatralnego z powodów sercowych. Miłość była moim kompasem. Kręciłem się blisko teatru w Legnicy, bo tam się urodziłem i wychowywałem. Potem napisałem skecz, potem ktoś zachorował, więc musiałem go odegrać. Ktoś mnie w nim zobaczył i zaproponował, żebym zagrał coś większego. I tak się zaczęło. A potem to już przez ćwierć wieku ciągle to samo – opowiada w magazynie „Rossman”.

Początkowo przez kilka lat był związany z legnickim teatrem. Zdarzyło mu się wtedy klepać biedę. Kiedy trzeba było wyremontować dom, pojechał do Anglii, gdzie pracował jako... boy hotelowy. W końcu Warszawa upomniała się o niego i zaczął karierę filmową. Od tamtej pory kręci dużo i często. Głośniej zrobiło się o nim, gdy zaczął współpracować z Patrykiem Vegą. To właśnie u niego stworzył swoje najbardziej wyraziste role: w „Pitbullu”, „Służbach specjalnych” i „Botoksie”.

- Lubię mieć swobodę tworzenia. Aktor to jest taki ptak. Ptaki są jednak różne. Jedne wolą chodzić. Siedzieć w gnieździe. Dreptać w kółko. Ja lubię latać. Czasem polecisz na manowce, a czasem na Bermudy. Latanie z kompasem, który ma rozmagnesowaną igłę, jest fantastyczne – podkreśla w „Gazecie Wyborczej”.

*
Związek z Anitą Poddębniak przetrwał szmat czasu. Wydawało się, że para aktorów bardzo do siebie pasuje. Trzymali się razem w życiu i w pracy. Zagrali wspólnie w kilku produkcjach, zawsze ciepło wyrażali się o sobie w mediach. Niestety: z czasem związek zaczął się sypać. Po rozwodzie Janusz nie angażował się w żadne romanse. Stwierdził, że miłosne uniesienia to już zamknięty rozdział w jego życiu i skupił się na pracy.

Pod koniec 2018 roku aktor dostał zaproszenie od znajomych na sylwestra. Miał inne plany, ale ostatecznie zjawił się na przyjęciu. Tam od razu zwróciła jego uwagę samotna nieznajoma. „Kurczę, taka fantastyczna dziewczyna i przyszła tutaj sama?!” – pomyślał. Podszedł więc i zagadał. Tak poznał młodszą od siebie o 18 lat koleżankę po fachu – Agatę Wątróbską. Wspólny wieczór zakończył się zrobieniem selfie z gorącym pocałunkiem. W ten sposób Janusz i Agata zostali parą.

- Na nasze pierwsze super wakacje wybraliśmy Sycylię. Już gdzieś wisiało w powietrzu to, że się Agacie oświadczę. Zależało mi na romantycznym wymiarze tej sytuacji. A skoro jesteśmy na Sycylii, to gdzie indziej miałbym to zrobić? W pięknym miasteczku Corleone, na starym mieście, tuż przy katedrze, usłyszałem: „Tak, chcę być twoją żoną” – wspomina aktor w „Gali”.

Początkowo wydawało się, że pandemia zniweczy ślubne plany Janusza i Agaty. Ale okazało się, że miłość potrafi pokonać nawet i taką przeszkodę. W czerwcu 2020 roku para powiedziała sobie „tak”, a potem urządziła skromne przyjęcie w warszawskim mieszkaniu, na którym wraz z gronem najbliższych przyjaciół raczono się... lokalną pizzą. Wiosną tego roku Janusz i Agata zaprezentowali swój związek publicznie, występując w reality-show „Power Couple”.

- Kłócimy się tak, że strzelają pioruny, ale zaraz potem wychodzi słońce. U nas nie ma cichych dni! Nie ma milczenia ani długich dąsów – podkreśla Agata.

od 7 lat
Wideo

NORBLIN EVENT HALL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: W małżeństwie Janusza Chabiora nie ma cichych dni - Plus Gazeta Krakowska

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl