W sieci znikają krytyczne opinie o lekarzach. Portal: to nieprawda

Czy to możliwe, że w XXI wieku na popularnym portalu lekarskim usuwa się niekorzystne opinie na temat medyków? - pyta Czytelnik. I sugeruje, że na ZnanyLekarz.pl normą jest wykupywanie opcji moderowania negatywnych ocen. Portal: to nieprawda.

Kiedy z bólem serca przyszło mi wystawić opinię negatywną - a chyba mam prawo kogoś nie polecać lub opisać własne zdanie - okazało się, że opinia ta nie będzie umieszczona - mówi Łukasz (dane do wiad. red.).

Chodzi o portal ZnanyLekarz.pl, za pomocą którego można umówić wizytę lekarską i w którego bazie znajduje się ponad 140 tysięcy nazwisk i kontaktów.

Portal lekarski usuwa negatywne opinie o lekarzach. Czy to w ogóle jest zgodne z prawem? W końcu chodzi o życie i zdrowie ludzi.

- Nie jestem lekarzem, nie jestem związany z tą dziedziną ani powiązany rodzinnie. Jako zwykły użytkownik portalu ZnanyLekarz.pl nieraz wystawiałem dobrą opinię - podkreśla nasz Czytelnik. - Po prostu dany lekarz może sobie wykupić opcję moderowania lub usuwania niechcianych komentarzy! Przecież to jest nielegalne. Tak nabiera się wielu ludzi, którzy widzą, że ktoś ma same dobre opinie.

W przypadku opisanym przez Łukasza chodziło o wizytę u dentysty w Bydgoszczy. - Rzetelnie opisaliśmy tę sytuację. Czy w środku Europy w XXI wieku można na coś takiego pozwolić? - pyta.

Przedstawiciele portalu dementują te zarzuty.

- Nie ma u nas takiej opcji i nigdy nie było, by lekarz mógł sam, albo zlecając komuś, usuwać niekorzystne wpisy na swój temat - zapewnia Iwona Dziedzic-Gawryś, PR menedżer ZnanyLekarz.pl. - To byłoby zwyczajnie nieuczciwe i etycznie sprzeczne. Wyznaczyliśmy sobie pewne standardy i przestrzegamy ich.

Usuwanie negatywnych komentarzy nie mieści się w tych normach.

Nasz Czytelnik twierdzi, że lekarze mogą zlecać usuwanie niepochlebnych wpisów ze strony ZnanyLekarz.pl. Portal zaprzecza, a specjaliści określają związek medyków z siecią jako „symbiotyczny”.

„Przyjechałam do pani doktor z polecenia. Znalazłam ją w inter-necie, zapisałam się na wizytę. Przebyłam 222 kilometry do Bydgoszczy, żeby zasięgnąć porady. Jestem zadowolona z pierwszej wizyty i mogę polecić tę panią każdemu, kto ma problemy dermatologiczne” - czytamy wpis na podstronie jednego z bydgoskich lekarzy.

Z portalu ZnanyLekarz.pl dowiadujemy się, że ceny usług w gabinecie tej „pani doktor” zaczynają się od 150 zł, a za zabieg dermatologiczny zapłacimy 400 zł. Jednym kliknięciem możemy zapisać się na wizytę.

W ponad 190 komentarzach pacjentów, którzy skorzystali z usług lekarki, nie można doszukać się ocen negatywnych. „Bardzo miła i rzetelna pani doktor, dokładnie opisała schorzenie i omówiła sposób leczenia, zwróciła też uwagę na inny aspekt mojego zdrowia” - napisała na przykład Justyna B.

Łukasz, nasz Czytelnik, twierdzi natomiast, że portal wbrew temu, o czym zapewnia użytkowników, dopuszcza możliwość usuwania negatywnych ocen, które lekarzom wystawiają niektórzy pacjenci.

- Dany lekarz może sobie wykupić opcję moderowania lub usuwania niechcianych komentarzy! Przecież to jest nielegalne - alarmuje pan Łukasz.

Tak nabiera się wielu ludzi, którzy widzą, że ktoś ma same dobre opinie!

Iwona Dziedzic-Gawryś, PR menedżer portalu ZnanyLekarz.pl, zapewnia jednak, że takie praktyki są niemożliwe: - To nieprawda. Nie dopuszczamy możliwości odpłatnego usuwania negatywnych komentarzy. Jeżeli lekarz dostaje opinię negatywną, co się zdarza, to może się do niej odnieść. Może odpowiedzieć danemu pacjentowi. Ale na tym sprawa się kończy. Nie jesteśmy forum, nie dopuszczamy do przerzucania się argumentami.

Każdy lekarz, którego dane znajdują się w bazie portalu, może zgłosić też nadużycie, jeśli uzna, że wpis jawnie go szkaluje. - My rozpatrujemy taką skargę, wysyłamy też informację na ten temat do pacjenta - mówi Iwona Dziedzic-Gawryś. - Nigdy jednak nie usuwamy negatywnych ocen naszych klientów. Nie robimy tego ani odpłatnie, ani bezpłatnie.

Oceny niektórych lekarzy na portalu są złe. Tak jest np. w przypadku doktora Jerzego L., ginekologa z Łodzi. „To była najgorsza wizyta ginekologiczna w moim życiu. Badanie było bardzo nieprzyjemne i totalny brak kontaktu. Skrytykował lekarza prowadzącego moją ciążę, a sam nie zrobił nic. Po wyjściu chciało mi się tylko płakać.” - napisała pacjentka, która przedstawiła się „przyszła mama”. W podobnym tonie utrzymana jest większość komentarzy na temat pracy łódzkiego ginekologa.

- Zgodziłem się, by umieszczono w sieci moje dane, bo wiem, że ludzie i tak rozmawiają o lekarzach, a tu przynajmniej mam szansę publicznie odnieść się do czyichś zarzutów - mówi lekarz pediatra z Bydgoszczy, którego poprosiliśmy o opinię na temat portalu.

- Życie offline i online są tak mocno ze sobą splecione, że trudno dziś wskazać sferę życia, która byłaby wyłączona z tego symbiotycznego związku - zauważa dr hab. Magdalena Szpunar, socjolog internetu z Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Lekarze zdają sobie sprawę, że istnienie w przestrzeni internetowej stanowi dla nich wymóg stechnologizowanych czasów, w których przychodzi nam żyć, jak i po prostu konieczność. Lekarze, jak i przedstawiciele innych profesji, są wystawieni na publiczną ocenę. Bywa tak, że są to opinie krzywdzące. Chętniej dzielimy się doświadczeniami złymi, a komentarze online stają się katalizatorem naszych złych emocji.