Waldemar Buda, minister rozwoju i technologii: komisja śledcza ds. afery podsłuchowej? Nie widzę podstaw

Adam Kielar
Opracowanie:
Minister rozwoju i technologii Waldemar Buda nie widzi podstaw do powołania komisji śledczej ds. afery podsłuchowej.
Minister rozwoju i technologii Waldemar Buda nie widzi podstaw do powołania komisji śledczej ds. afery podsłuchowej. Krzysztof Kapica / Polska Press
Jak powiedział w środę minister rozwoju i technologii Waldemar Buda, nie widzi on podstaw do powoływania komisji śledczej dotyczącej tzw. afery podsłuchowej. Jego zdaniem, komisje śledcze są potrzebne, jeżeli organy państwa nie spełniają swoich zadań, a w tej sprawie – jak dodał – doszło do prawomocnych wyroków sądu.

Szef MRiT pytany słowa szefa PO w środę na konferencji prasowej w Koluszkach (woj. łódzkie) powiedział, że „komisje śledcze są potrzebne wtedy, jeżeli organy państwa nie spełniają swoich zadań, a w tej sprawie nie dość, że prokuratura działała, to przekazała swoje prace do sądu i tam doszło do prawomocnych skazań”.

– Nie wiem, czy już są osoby osadzone, ale zapadły już wyroki. W związku z tym nie widzę tutaj podstaw do powywoływania komisji śledczej – dodał Buda.

Jego zdaniem, propozycję Donalda Tuska, by powołać komisję śledczą należy traktować jako inicjatywę polityczną, a nie inicjatywę, która miałaby cokolwiek wyjaśnić.

– Ta afera to ponury obraz projektodawcy tego pomysłu i myślę, że najmniej powinien o tym mówić. Wszystko, co chciał powiedzieć, zostało nagrane i w ramach tej afery to odsłuchiwaliśmy. To nie jest dobry obraz państwa, jaki w poprzednich latach nam się jawił u osób, które kierowały wówczas Polską – powiedział Buda.

Afera podsłuchowa. Donald Tusk o publikacji „Newsweeka”

We wtorek szef PO Donald Tusk odniósł się do publikacji tygodnika „Newsweek”. Według tygodnika Marcin W. – wspólnik skazanego za zorganizowanie podsłuchów najważniejszych osób w państwie Marka Falenty – zeznał w śledztwie dotyczącym spółki, której współwłaścicielem był Falenta, że zanim taśmy nagrane w restauracji „Sowa i Przyjaciele” wstrząsnęły polską sceną polityczną, trafiły w rosyjskie ręce, a „prokuratura wszczyna śledztwo, ale unika wątku szpiegostwa" w tej sprawie.

Tusk powiedział, że Rosjanie byli zainteresowani zmianą władzy w Polsce, a przynajmniej destabilizacją sytuacji politycznej. Szef PO przekonywał, że tylko komisja śledcza, niezależna od ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, mogłaby wyjaśnić, na czym polega wpływ rosyjskich służb na energetyczną politykę PiS-u.

Czym była afera podsłuchowa?

Tzw. afera podsłuchowa była jedną z głośniejszych spraw w ostatnich latach. Ujawnione w mediach nagrania wywołały w 2014 r. kryzys w rządzie Donalda Tuska; po wyborach w następnym roku do władzy doszło PiS. Do nagrywania osób z kręgów polityki, biznesu i funkcjonariuszy publicznych w dwóch restauracjach dochodziło w latach 2013-2014.

Podczas 66 nielegalnie nagranych spotkań utrwalono rozmowy ponad stu osób; prokuraturze udało się ustalić tożsamość 97. Prawomocny wyrok 2,5 roku bezwzględnego pozbawienia wolności usłyszał w związku z tą aferą biznesmen Marek Falenta.

lena

Źródło:

Polska Agencja Prasowa
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ostatnia droga Franciszka. Papież spoczął w ukochanej bazylice

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl