Poldery, które pozwolą odprowadzić nadmiar wody z Wisły powyżej Krakowa, to niejedyny sposób ochrony przed powodzią.
"Polak może być mądry także przed szkodą" - przeczytaj komentarz autora >>
Przesiedlenia z miejsc, których obrona przed zalaniem jest ekonomicznie nieopłacalna, rozkładane ścianki w otoczeniu pojedynczych domów w razie zagrożenia ich zalaniem, a przede wszystkim zakazy budowy na terenach wyznaczonych jako zalewowe – to nowe pomysły poprawiające bezpieczeństwo przeciwpowodziowe.
Poldery zamiast kanału
Jak informowaliśmy wczoraj, do lamusa zostaną odłożone ponadstuletnie plany budowy kanału ulgi w Krakowie. Zamiast niego muszą powstać poldery, czyli miejsca, na które kierowana będzie woda z Wisły, aby zmniejszyć jej poziom w okolicach Wawelu.
Poldery powstaną powyżej Krakowa. Wprawdzie wojewoda małopolski Jerzy Miller nie chce dziś wskazywać konkretnych lokalizacji, ale nietrudno się domyśleć, że chodzi o tereny niezabudowane lub słabo zurbanizowane, przylegające bezpośrednio do Wisły, choćby w takich gminach jak Czernichów i Brzeźnica.
Dokładne lokalizacje polderów zostaną podane po przyjęciu Planu Zarządzania Ryzykiem Powodziowym.
Zakazy zabudowy
Dokument ten jest też istotny ze względu na obszary, które zostaną wyłączone z zabudowy. Gminy będą miały 30 miesięcy na zmiany planów zagospodarowania przestrzennego w taki sposób, by tereny zagrożone zalaniem objąć zakazem budowy.
– Ci, którzy mają już pozwolenia na budowę w takim terenie, powinni się zastanowić, czy chcą zrealizować swoje plany inwestycyjne – ostrzega wojewoda Miller. I zachęca, by każdy sprawdził, czy jego nieruchomość leży w terenie zalewowym.
– Jeśli analizy wykazują, że poziom wody na działce nie przekroczy pół metra, wystarczy zmienić projekt domu, na przykład podnieść fundamenty, by drzwi wejściowe były wyżej, a nie na poziomie terenu – tłumaczy wojewoda. I zaznacza, że przy większym zagrożeniu należałoby zrezygnować z budowy.
Grupa ryzyka
Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej do czerwca prowadzi konsultacje społeczne dotyczące nowych sposobów ochrony przed powodzią.
Równocześnie trwa kampania „Sprawdź, czy jesteś w grupie ryzyka” namawiająca właśnie do sprawdzenia przez właścicieli nieruchomości, czy ich działka lub dom nie znajdują się w terenie zalewowym. Do tego celu uruchomiono stronę internetową www.powodz.gov.pl, na której zamieszczono plany ryzyka powodziowego dla poszczególnych dorzeczy i mapy zagrożenia powodziowego.
– Można zgłaszać swoje uwagi na specjalnych formularzach, a także przez internet – zachęca Klaudia Madejska, odpowiedzialna za kampanię.
Mapy zalewowe powinny być też dostępne w urzędach gmin.
Przesiedlenia są tańsze
Plany zarządzania ryzykiem powodziowym zawierają też wykaz inwestycji niezbędnych do zabezpieczenia przed wylaniem rzek. Ich lista jest znacznie krótsza niż jeszcze kilka lat temu zakładali specjaliści w dziedzinie hydrologii.
Wojewoda małopolski zaproponował, by tam, gdzie budowa wałów jest droższa niż mienie, które mają one chronić, należałoby przesiedlić mieszkańców w nowe miejsca. Otrzymywaliby oni taką pomoc jak ofiary powodzi, którym woda zniszczyła domy.
– Po początkowym oburzeniu coraz więcej osób zaczyna chwalić ten pomysł – mówi dziś Jerzy Miller. Ale do jego wprowadzenia potrzebne są zmiany ustawowe, bo na razie polskie przepisy pozwalają na pomoc po kataklizmie, a nie przed nim. Założenia do zmian w ustawie o działaniach w razie klęsk żywiołowych mają być gotowe w tym roku. Jej uchwalenie to zadanie dla przyszłych posłów.
Przenośne ścianki
Kolejne nowatorskie rozwiązanie to ścianki montowane tylko w sytuacji zagrożenia powodziowego. Zastosowano je przy wałach w okolicach Wawelu. Teraz miałyby być montowane wokół pojedynczych domów.
– Do rozstrzygnięcia pozostaje kwestia, gdzie składowane byłyby elementy takich ścianek – czy u właściciela domu, czy w jednostkach Ochotniczej Straży Pożarnej. To drugie rozwiązanie jest o tyle korzystne, że od razu miałby je kto zamontować – twierdzi Jerzy Miller.
Wszystkie proponowane rozwiązania wynikają z tego, że są tańsze niż tradycyjne wały.