Senatorowie Prawa i Sprawiedliwości w najbliższy czwartek złożą wniosek o odwołanie marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego. Partia rządząca chce, aby izba wyższa zajęła się nim już na najbliższym posiedzeniu. Wniosek ma związek z wypowiedzią marszałka skierowaną do Rady Najwyższej Ukrainy.
Informację w tej sprawie przekazali w poniedziałek dziennikarzom szef klubu PiS, wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki i wicemarszałek Senatu Marek Pęk.
Jak podkreślili, będzie to wniosek konstruktywny. Oznacza to, że partia Jarosława Kaczyńskiego zaproponuje swojego kandydata na funkcję marszałka Senatu. Będzie nim Marek Pęk.
– Wniosek o odwołanie marszałka Grodzkiego jest poważnym wnioskiem, który wymaga bardzo dokładnego zajęcia się tą sprawą. Skandaliczna wypowiedz do narodu ukraińskiego marszałka według mnie wyczerpuje znamiona zdrady stanu – ocenił wicemarszałek. Zdaniem polityka, debata nad wnioskiem będzie też dobrą okazją do podsumowana działalności Grodzkiego. Wskazał tu na prowadzenie przez marszałka nieuprawnionych działań, takich jak m.in. utrudnianie w czasie pandemii prac nad tarczami dla przedsiębiorców i pracowników.
Tusk: Jedni lubią taką ekspresję, drudzy inną
O słowa marszałka Senatu był pytany na konferencji prasowej przewodniczący PO Donald Tusk.
- Nie będę oceniał pewnych słów czy sformułowań tej wypowiedzi, ponieważ jedni lubią taką ekspresję, drudzy taką ekspresj - stwierdził.
- Ale kilkadziesiąt godzin później okazało się, że polski rząd zwlekał z podjęciem decyzji o zakazie importu. I ktoś w Donbasie na tym zarabiał. Nie skupiałbym się na słowach marszałka Grodzkiego, tylko na istocie problemu. Dziś mam nadzieję, że premier ujawni, dlaczego tego nie zrobiono - dodawał Tusk.
