Klamka zapadła i władze Wenecji będą mogły pobierać opłaty od turystów, których co roku przybywa około 24 milionów.
Każdy z odwiedzających to unikalne miasto będzie musiał się liczyć z wydatkiem nawet 10 euro, co zostało już zapisane we włoskim budżecie na ten rok po ciężkich bataliach Brukseli. Ta ostatnia sprzeciwiała się temu pomysłowi.
Podziwiają i nie płacą
Ale zarówno mieszkańcy, jak i władze Wenecji mieli dość tłumu turystów, którzy z pokładów wycieczkowców podziwiali wspaniałą lagunę oraz zabudowę miejską nie wnosząc nic do kasy miejskiej. 24 milionów odwiedzających miasto około 15 milionów to jednodniowi goście, którzy nie zostawiali wiele w kasie Wenecji. Powód? Przybywali ze swoimi kanapkami i napojami, omijając szerokim łukiem miejscowe bary i restauracje.
Wjakiej formie będzie pobierana dodatkowa opłata? Nie bezpośrednio, wliczy się ją w ceny biletów autobusowych, pociągów czy statków wycieczkowych, które zostaną następnie przekazane do dyspozycji zarządzających miastem. Taki “podatek”, jak niektórzy już nazywają nową opłatę będzie wynosił od 2,5 do 10 euro, wszystko zależy od tego, czy turysta przybył w szczycie sezonu czy też poza nim.
Historyczny dzień Wenecji
- To historyczny dzień - nie krył zadowolenia z nowej regulacji Luigi Brugnaro, burmistrz Wenecji. - Te pieniądze przeznaczymy generalnie mówiąc na utrzymanie miasta, między innymi na prace porządkowe.
Burmistrz zwraca uwagę na specyfikę tego miasta, w którym mnóstwo jest kanałów i alejek dla pieszych, co oznacza, że koszty usuwania nieczystości są w Wenecji przeciętnie o 40 procent większe niż w innych włoskich ośrodkach. W szczycie sezonu trzeba na przykład opróżniać pojemniki na śmieci co pół godziny, tyle bowiem zostawiają po sobie nieczystości odwiedzający miasto turyści. Ogromne koszta pochłaniają też prace renowacyjne , które wymagają miejscowe pałace i kościoły. Jest to wielkie wyzwanie logistyczne, bo potrzebne do prac materiały trzeba dostarczać głównie łodziami a dźwigi i inny sprzęt muszą pracować w ogromnej ciasnocie, co jest i niewygodne i drogie.
- To wszystko napędza nam koszty, taka opłata jest jak najbardziej na miejscu - przekonuje burmistrz Brugnaro.
Chcesz podziwiać, płać
Rada miejska ma teraz dwa miesiące na opracowanie sposobu wdrożenia w życie nowych opłat. Claudio Scarpa, szef Weneckiego Stowarzyszenie Hotelarzy ma taki komentarz do tego problemu: W końcu ci jednodniowi turyści, którzy przyjeżdżają do nas rano i wyjeżdżają wieczorem będą musieli za swój pobyt w mieście zapłacić. Przybywając do nas to oznacza, że nas kosztują, oni muszą wreszcie zrozumieć, że nic nie ma za darmo. Nowe opłaty uznaję za wielkie zwycięstwo naszego miasta.
Bernabo Bocca, prezydent Federalberghi, narodowej grupy hotelarskiej dodaje: Przypominam, że nasze miejskie centra historyczne są tak naprawdę muzeami i mają one prawo oczekiwać, by turyści płacili za ich oglądanie.