Do kradzieży dochodziło regularnie przez ostatnie dwa, trzy lata. Znany łódzki biznesmen, były sponsor Widzewa, były radny miejski, a obecny właściciel i sponsor klubu żużlowego Orzeł Łódź jest zdruzgotany sytuacją.
- Byłem przekonany, że to błąd remanentowy. Niemal bezgranicznie ufałem swoim pracownikom. A oni to wykorzystali - mówi Witold Skrzydlewski, właściciel jednej z największych firm funeralnych w Polsce.
Skrzydlewski zanim poinformował policję o przestępstwie, przeprowadził własne śledztwo. Sprawdził ofertę konkurencyjnych zakładów pogrzebowych z Łodzi. Niemal od razu okazało się, że dwa z nich w ofercie pogrzebowej mają pochówek w trumnach pochodzących z firmy H.Skrzydlewska.
Razem z przedstawicielami swoich dostawców, odwiedził podejrzewane zakłady pogrzebowe w Łodzi. W dwóch nie mieli wątpliwości. W jednym z nich wystawiono kilkanaście trumien pochodzących z kradzieży. W drugim trumny też zostały zabezpieczone przez policjantów.
-Zawiadomienie wpłynęło do nas w czwartek, 17 marca. Przesłuchanych zostało kilka osób w tym pracownicy firmy poszkodowanego biznesmena oraz przedstawiciele dwóch innych firm z branży funeralnej -mówi mł. insp. Joanna Kącka, rzecznik Komendanta Wojewódzkiego Policji w Łodzi.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE...
Przeprowadzony remanent na zakończenie roku księgowego w firmie H.Skrzydlewska wykazał braki. Nie zgadzały się ilość kupionych trumien i urn z ilością tych, które były w sprzedaży w zakładach pogrzebowych należących do sieci.
Łódzki potentat pogrzebowy Witold Skrzydlewski był przekonany, że to wynik błędnych obliczeń, choć zaniepokoiła go skala pomyłki. Niepokój biznesmena podsycił pracownik jednego z jego zakładów znajdujących się poza Łodzią. Zauważył, że konkurencyjna firma oferuje w internecie trumny łódzkiego biznesmena.
- W ofercie mojej firmy są bardzo charakterystyczne trumny i urny. Większość z nich jest robiona przez moich dostawców specjalnie dla mojej firmy. Na prawie wszystkie oferowane modele mamy wyłączność - mówi Witold Skrzydlewski
Biznesmen postanowił przeprowadzić własne śledztwo. Sprawdził oferty internetowe konkurencyjnych zakładów pogrzebowych z Łodzi i okolic. Zauważył, że dwa z łódzkich domów pogrzebowych oferują trumny, które pochodzą z sieci H.Skrzydlewska.
- Jeden z wymienionych właścicieli współpracował nawet z nami. Jego firma korzystała z naszego krematorium - mówi Witold Skrzydlewski.
Biznesmen jednocześnie zaznacza, że chciał sprawę rozwiązać po ludzku. Jednak dopiero nagroda pieniężna za wskazanie złodzieja przekonała pracowników do współpracy.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE...
W ten sposób policjanci mają już trzech podejrzewanych o kradzieże trumien i urn. Z całą pewnością karnie odpowiedzą też paserzy. - Mogę tak powiedzieć, bo mój tata już nie żyje. Ale w grobie by się przewracał, gdyby wiedział, że go pochowano w skradzionej trumnie - mówi Skrzydlewski.
- Z dotychczasowych ustaleń wynika, że skradzione trumny sprzedawane były do zakładów pogrzebowych po mocno zaniżonych cenach, oczywiście bez odpowiedniej dokumentacji handlowej - mówi mł. insp. Joanna Kącka.
CZYTAJ TEŻ: Witold Skrzydlewski: Chcę zobaczyć, czy ludzie głosują na nazwiska, czy na szyldy
Witold Skrzydlewski jeszcze nie wie, ile dokładnie stracił. - Jeśli chodzi o pieniądze na pewno kilkaset tysięcy złotych. Najgorsze jest jednak to, że straciłem zaufanie do moich ludzi - mówi biznesmen.
Poprosiliśmy przedstawicieli podejrzewanych firm o komentarz. - Nie mam nic do powiedzenia w tym momencie - mówi właściciel pierwszej, w której wystawionych było do sprzedaży kilkanaście trumien z firmy Skrzydlewskiego. Natomiast właściciel drugiego z zakładów nie zdążył do nas oddzwonić.
Wydarzenia tygodnia w Łódzkiem. 7 - 13 marca 2016