Wjechał autem do oceanu
Całe interwencja policji została uwieczniona na nagraniu i trafiła do mediów społecznościowych, co sprawiło, że o 49-letnim Jasonie Brzuszkiewiczu zrobiło się głośno niemal na całym świecie.
Mężczyzna zdecydował się zlekceważyć tabliczkę zabraniającą wjazdu na plażę, która akurat była wyłączona z użytku z uwagi na zbyt wysoki poziom wody, i wjechał na piasek.
Szalony kierowca miał jednak pecha, bo całe zdarzenie widział jeden z przechodniów i od razu poinformował odpowiednie służby. Zanim jednak policja znalazła się na plaży, pickup z kierowcą w środku dryfował we wzburzonym oceanie.
Szokujące tłumaczenia kierowcy
Funkcjonariusze wyciągnęli kierowcę z auta, by poddać go przesłuchaniu, a ten wykazał się niezwykłą wymówką. Najpierw stwierdził, że "to nie jego wina, że samochód nie surfuje", a następnie, gdy służby zwróciły mu uwagę, że minął zamkniętą bramę, stwierdził, iż "myślał, że jest w Anglii".
Wymówka nie przekonała policjantów, którzy aresztowali mężczyznę i zabrali go do zakładu karnego oddziału powiatowego w Volusii.
Został oskarżony o naruszenie zarządzenia hrabstwia Volusia, a także o niezapłacenie opłaty za przejazd pojazdem w zakazanym miejscu, za co został obciążony kaucją w wysokości 200 dolarów. jego samochód został natomiast odholowany przez policję.
Nagranie z całego zajścia zamieściło na Facebooku lokalne biuro szeryfa.